Szybko, podejdźcie, zaraz zobaczycie coś, czego nie widzieliście na oczy - połykacz ognia, zaklinaczka węży, teraz, na żywo!? - tak do freak showu naganiał widzów konferansjer na Coney Island.
Coney Island - dzielnica Nowego Jorku, gdzie miasto łączy się z oceanem, niegdyś stolica światowej rozrywki, cyrków, wesołych miasteczek - to wciąż rezerwuar estetyki, idei, marzeń i lęków, z których jest zbudowana popkultura i nasze człowieczeństwo. Jeśli Manhattan to marzenie o doskonale funkcjonującym społeczeństwie, eleganckim w swoich potrzebach, Coney Island to wszystko to, co wulgarne, kiczowate i podniecające. Thrills! (Dreszcze!) - obiecuje neon.
To wyspa, która przypomina nam, że życie - płeć, seksualność, konsumpcja - to tylko i aż widowisko. Opowieść o Coney - tym realnym i tym wyobrażonym - snują jej mieszkańcy i bywalcy w tym burleskowa tancerka i zawodowa syrena - Bambi the Mermaid, Eduardo Arrocha - poeta z twarzą wytatuowaną w gwiazdy i planety, Oleg Roitman czyli Człowiek-Komputer, Pat Muko - nigeryjska księżniczka, która zaklina węże i inni.