Jest to pełna humoru, czasami absurdalnego, opowieść o być może (zbyt) powolnym, ale ostatecznym i nieodwracalnym rozpadzie patriarchalnego świata, nad którym nie ma powodu wylewać łez.
Wysoko w górach leży Dolina Poskoków, rodu, który nosi nazwisko nie przez przypadek utworzone od nazwy wyjątkowo jadowitego gatunku żmij. W niewielkiej wiosce przetrwało już tylko pięciu mężczyzn - Jozo Poskok i jego czterej synowie. Od śmierci Zory, żony Joza i matki chłopców, nie najlepiej im się wiedzie: jedzą mamałygę przyrządzaną na nieskończenie wiele sposobów, chodzą w bieliźnie zafarbowanej na różowo i nieskutecznie zmagają się z rosnąca stertą brudnych naczyń. Jednak mimo wszystko próbują nie tracić animuszu, są panami swojej ziemi i sami ustanawiają na niej prawo, i biada temu, kto spróbuje się im przeciwstawić. Na bolączki dnia codziennego zaprzyjaźniony ksiądz doradza im, żeby któryś z nich się ożenił. Realizacja tego niezwykle trudnego zdania, którego podjął się Kreszimir, najstarszy z braci, wywoła prawdziwą lawinę nieoczekiwanych zdarzeń. Czy znajdzie wybrankę swojego serce i po raz kolejny potwierdzi się życiowa prawda zawarta w przysłowiu "gdzie diabeł nie może, tam babę pośle"?