Opis
Jestem siedemdziesięciolatkiem. Człowiekiem z paskudną przeszłością i doświadczeniami nieobcymi piekłu.
Zapewne ciągle jeszcze więcej we mnie zła aniżeli powoli rodzącego się dobra. Pełen sprzeczności, ale też radosnej pogody ducha i refleksji. Niczym starotestamentowy Hiob, wchodząc na drogę dobra traciłem po kolei to wszystko, co na tamtą chwilę było największym skarbem: dom, żonę i dzieci.
To wydawałoby się okrutne doświadczenie pozwoliło nie tylko na oczyszczenie się ze wszystkich toksyn i nałogów, ale też uczyniło ze mnie zupełnie nową istotę. Teraz, już nie tylko mogę widzieć piękno i dobro, o których istnieniu nie miałem pojęcia, ale także współtworzyć z nimi; czasami wynosząc na wysokości, innym razem podając, jak na paterze. Kto zechce, może w owocach tych smakować, do woli.
Nie uważam się za poetę, chociaż ta forma wypowiedzi najbardziej mi odpowiada. Metafora, ale też lapidarny skrót myślowy, pozwalaja mi w zwięzłych słowach powiedzieć to, czego normalnym językiem chyba bym nie powiedział, a przecież język którym się posługuję, nie należy do awangardy.
Jakże często jeden dobry wiersz, jest w stanie pomieścić w sobie zawartość równą opasłemu tomowi. Przyznaję uczciwie, że ja tego nie potrafię. A czy język mój jest na tyle komunikatywny i czytelny, by można było się w tych wierszach rozsmakować, to już nie mnie oceniać. To rola czytelnika, który jeśli tylko zechce, sięgnie do zawartości tego zbiorku i być może razem z autorem zechce zastanowić się nad sobą, nad życiem i nad przemijającym, które paradoksalnie, wcale nie musi mieć końca.