Warto rozważać żywoty tych, z którymi się przyjaźnimy, chociaż dawno pomarli.
Stanisław Stempowski etranżerem? Czy można nazwać obcym kogoś tak wielkodusznego w przyjaźni, hojnego w miłości, zainteresowanego bliźnim?
Ktokolwiek się z nim zetknął przynajmniej raz w życiu wspominała autorka Ludzi stamtąd miał mu zawsze coś do zawdzięczenia, choćby tylko chwilę zachwytu dla ujmującego promiennego człowieka.
Nie ma powodu o tym wątpić, a jednak życie nasze urabiane przez tyle relacji z bliźnimi, uwikłane w tyle zbiegów okoliczności, wieloma płynie niezależnymi od siebie nurtami. A zresztą poczucie, że tu, gdzie stoimy, jesteśmy obcy, rodzi się w nas nieustannie. Być może życie i obcość są ze sobą nierozłączne.