Opis
Od czasów Oświecenia teologia i sztuka podążają odrębnymi drogami, w poczuciu wzajemnej obcości i izolacji. Artyści w swej autonomii rzadko inspirują się religią, o wiele częściej szukają motywów swej twórczości w sferze profanum niż w przestrzeni sacrum. Natomiast teologowie są nieufni wobec sztuki, w której trudno doszukać się wątków nawiązujących wprost do Objawienia. Raczej bywa ono przez nią skrywane, czasem kwestionowane. Reakcją teologów jest więc wcale nierzadko wysuwana wątpliwość: czy sztukę współczesną można jeszcze uznać za locus theologicus? W efekcie sugeruje się podział na sztukę religijną czy, ściślej, chrześcijańską, odnoszącą się w swych motywach do prawd wiary i sztukę świecką, milczącą o Bogu.Minione dziesięciolecia obfitują w studia badające wątki teologiczne, czy też, szerzej, religijne w obrębie szeroko rozumianej sztuki. Doprowadziły one do trzech ważnych konkluzji. Po pierwsze, pozwoliły uświadomić teologom nie tylko zależność Biblii od formy literackiej, ale pokazały, że od powstania czterech Ewangelii poprzez autobiografie świętych czy też ich żywoty istnieje bardzo ważny rodzaj teologii narracyjnej rozwijanej obok teologii konceptualnej. Po drugie, pozwoliły przyjąć, że sztuka rozumiana szerzej może przyjąć formę teologii alternatywnej, pozawerbalnej. Po trzecie, i to chyba najważniejsze, studia te odsłoniły teologii sztukę pozornie wolną od wątków chrześcijańskich jako obfitującą w treści metafizyczne, stanowiące niezwykle interesujący materiał do analizy. Innymi słowy - zamazały granicę pomiędzy tzw. sztuką religijną i niereligijną.Niewątpliwie w tych nielicznych publikacjach sztuka odzyskała na nowo rangę miejsca teologicznego. W moim przekonaniu nie wyjaśniono wyraźnie kwestii: Jakie funkcje pełni sztuka w poznaniu teologicznym? To pytanie stanowi problem mojej monografii. Chciałem pokazać, że sztuka może być sprzymierzeńcem teologa na każdym etapie jego poszukiwań, nawet taka sztuka, która wydaje się stać w opozycji do Objawienia i wiary.