Opis
Hipermarkety opanowały handel na Zachodzie. Olbrzymie centra handlowe i międzynarodowe sieci w błyskawicznym tempie wyparły małe, lokalne sklepiki, zajmując nie tylko tereny na przedmieściach, ale również wkraczając do centrów miast i niszcząc istniejący tam wcześniej handel. Zwolennicy hipermarketów twierdzą, że pozwalają one kupować ludziom więcej i taniej, dając dodatkowo nowe miejsca pracy. Jak jest jednak naprawdę? Czy rzeczywiście w hipermarketach kupimy wszystko taniej? Czy w salonach sieci handlowych faktycznie znajdziemy więcej niż w tradycyjnych specjalistycznych sklepach? Czy hipermarkety przyczyniają się do ograniczenia bezrobocia, czy raczej je wspierają, na dodatek niszcząc lokalne wspólnoty? Odpowiedzi na te pytania znajdzie czytelnik w tej pasjonującej, ale też budzącej grozę książce.
Książka ta pokazuje, że model ekonomiczny propagowany przez wielkich detalistów jest współczesną wariacją na temat starego europejskiego systemu kolonialnego, zaprojektowanego nie po to, by zbudować dzięki niemu społeczeństwa samowystarczalne gospodarczo i zdolne do życia, ale by pozbawić społeczności wszelkich bogactw i zasobów. Mimo to wiele miast ochoczo otwiera drzwi przed korporacyjnymi kolonizatorami. Niektóre robią to w oczekiwaniu na zwiększone dochody z podatków, jednak w pewnym momencie zdają sobie sprawę, że wielkie sklepy odciskają wyraźne piętno na infrastrukturze i usługach publicznych. A może być jeszcze gorzej: gdy z lokalnej gospodarki pozostają jedynie ruiny, miasta orientują się, że są całkowicie uzależnione od kilku hipermarketów, które mogą podnieść ceny, zwolnić pracowników lub zagrozić przeniesieniem się do sąsiedniej miejscowości, o ile nie otrzymają ulg podatkowych. (fragment Wprowadzenia)