Jako mały dzieciak Maciek odczuwał niezdrową fascynację, miażdżąc resorówkami chodzące owady. Widok przejechanych robaczków z ruszającymi się odnóżami i popękanymi pancerzami wywoływał uśmiech na twarzy chłopca. Z wiekiem zmienił plastikowe samochodziki na fiata 126P, za kierownicą którego zaliczył niejednego przechodnia. Tym razem odgłos ciał uderzających o maskę auta i odgłos łamanych kości ponownie wywoływał uśmiech, jednak gdzieś w głowie powoli tworzył się inny pomysł. Powstał plan masakry, który miał wybudzić z codzienności stolicę.