Antologiami konkursowymi takimi jak Głód rządzi żywioł przypadkowości: do wypadkowej gustów jurorów w danym miejscu i czasie, ich kondycji fizycznej, psychicznej i moralnej dochodzą bardzo subiektywne, wsobne i hermetyczne, niekiedy nawet dla samego jurora, kryteria. A gdy w grę wchodzi wybór wierszy z pełnych projektów książek poetyckich, wspomniane kryteria działają wykładniczo: następuje proces ponownej selekcji, wiersze przypadkowo, acz i w wyniku premedytacji jurorów zaczynają ze sobą dialogować, wzajemnie się uzupełniać tudzież wykluczać. I tak wiersze-klamry misternie ułożonego tomu stają się częścią, dwu-, trzyelementowego zbioru nowej całości, nowego porządku, organizmu kreowanego, ożywianego lub reanimowanego w granicach i w polu określonego (lub właśnie nieokreślonego) języka. Wiersz-przyczyna i wiersz-skutek zamieniają się miejscami. Wiersze ostatnie bywają wierszami pierwszymi, a wiersze-elementy cyklu odzyskują, mniej lub bardziej słusznie, niepodległość i prawo osobnego głosu. Rafał Gawin, Zamiast wstępu