"Ossendowski, który własną stopą odmierzał bezgraniczne przestrzenie stepów i niedostępne urwiska gór azjatyckich, nie uląkł się oczywiście wysokości karpackich i poznał każdy ich zakątek. Cudne te wyżyny, gęsto do dziś dnia zalesione, raj dla samotnika albo dla myśliwego, nie mogły wystarczyć amatorowi dusz ludzkich, jakim musi być każdy powieściopisarz. Dla celów swej książki musiał więc schodzić ze szczytów i turni nieco poniżej na Podkarpacie, w pasmo dość wyniosłych pagórków, na którym to paśmie rozsiadła się karpacka historia Polski: warowne zamki, osadnictwo, miasteczka i rezerwaty osobliwości etnicznych" (na podstawie recenzji z 1939 r.).