Opis
Kilka słów komentarza
Kiedy przeczytałem tytuł tego tomiku, natychmiast zaświtał mi w głowie średniowieczny hortus conclusus. Znaczyło to tyle samo, co „ogród zamknięty”. W tamtych czasach były to przydomowe, otoczone murem niewielkie ogrody, o które oczywiście bardzo dbano.
Małgorzata Musiałowska szuka „kluczy do ogrodów”. A jest tu ich wiele, bowiem bogactwo tematyczne niemałe. Całość w zasadzie utrzymana w zwartej dyscyplinie – metrum wierszy, ich specyficzna aura, komunikatywna dykcja… Innymi słowy Autorka znalazła swój „tembr”. Szlachetnie prosty, co warte podkreślenia.
W tej dykcji zmieściło się jednak wiele różnorodnych treści, tematów, refleksji. To wiersze „multitematyczne”, a więc opowiadające bogaty światoobraz. I to zostało tu w różnych tonacjach zagrane. Liryzm bywa przeplatany z sarkazmem, treści fundamentalne – z impresjami, metafory ścigają się z konkretem, ład (lub nieład) losu dialoguje z aurą ducha, prostota przekazu aż kipi od sensów; pejzaże Natury trzymają się za ręce z Sensem Losu. W ogóle „kosmos natury” i przyrody jest w tych utworach wyjątkowo pięknie zgrany z „doznaniem przyziemnym”, realnym, werystycznym. Nutom historycznym towarzyszy refleksja historiozoficzna. Proszę też zwrócić uwagę na eudajmonizm tych wierszy. Owszem, znajdziemy tu i smutek, i skargę, jednak nie znajdziemy ostentacyjnego dramatu. Takie wiersze umieją pisać tylko poeci mądrze rozumiejący wielobarwność życia i postrzegający ład egzystencjalny jako zderzenie wartości przeciwstawnych.
Także kulturowość tych wierszy warta jest uwagi. W całej prostocie swoich tekstów Pani Musiałowska przemyca nam tezaurus kultury zastanej, w jakiej ma dobrą orientację. Tak więc dostajemy to, co bardzo ważne: świadomość łańcucha, w którym jesteśmy ogniwem.
Dziwne wiersze! Proste, stąpające po ziemi, lecz podnoszące wiele tematów istotnych i „na świeżo” opowiedzianych. Takie odnoszę wrażenie, że „nieawangardowa” poetka opowiedziała nam coś nowego po nowemu.
Leszek Żuliński