Historia sygnalistki z Facebooka, która poprzez zwiększenie transparentności i odpowiedzialności gigantów technologicznych pragnie pomóc nam odzyskać kontrolę nad naszym życiem.
W 2021 roku media rozpisywały się o tzw. „Facebook Papers” – wewnętrznych dokumentach pokazujących skalę wykorzystania Facebooka do dezinformacji i manipulacji przedwyborczych, podsycania mowy nienawiści oraz degradacji zdrowia psychicznego nastolatków. To wtedy Frances Haugen, była pracownica firmy, ujawniła, że zdemaskowała groźne działania giganta technologicznego. Zeznawała przed amerykańskim Kongresem i udzielała wywiadów, w których przyznała, że skopiowała kilkadziesiąt tysięcy stron dokumentów. Została wyróżniona w trakcie pierwszego orędzia o stanie państwa, wygłoszonego przez prezydenta Bidena.
Dołożyła starań, by każdy dokładnie zrozumiał, o czym mówią te dokumenty: Facebook wiedział, że przez przypadek zmienił swój algorytm tak, że zaczął on nagradzać ekstremizm, a następnie odmówił naprawienia błędu; wiedział, że jego klienci wykorzystują platformę do podsycania przemocy, szerzenia kłamstw, podważania poczucia własnej wartości młodych kobiet, marginalizowania wybranych środowisk i innych niebezpiecznych mechanizmów. Ale dlaczego Haugen była jedyną pracownicą firmy, która ośmieliła się zdemaskować i skrytykować byłego pracodawcę?
To inspirująca książka o kobiecie, która wielokrotnie szła pod prąd, zmieniła świat, nauczyła się skupiać na tym, co ma znaczenie, i ignorować krytyków. Ale to także przerażające obnażenie kultury i praktyk Facebooka. To książka o zagrożeniach, które przenoszą się z mediów społecznościowych do świata rzeczywistego, i o tym, jak im zapobiegać.
Gdyby książka Haugen jedynie prezentowała argumenty sygnalistki (których wartość prawna pozostaje jeszcze do ustalenia), to i tak byłaby ważnym elementem dokumentowania tego, w jaki sposób pozwoliliśmy, by zagrożenia wynikające z działania mediów społecznościowych wkradły się do naszego życia. To mądra opowieść i dlatego warto ją przeczytać.– Bethany McLean, „The Washington Post”.