Opis
Richard Marcinko - kontrowersyjny twórca SEAL Team Six, pogromców Bin Ladena - zdradza kulisy swojej niezwykłej kariery w służbach specjalnych.
Miejsce: wyspa Vieques, Morze Karaibskie
Zadanie: obezwładnić 40 uzbrojonych terrorystów, odbić zakładnika i odzyskać skradzioną broń jądrową
Oddział: SEAL Team Six
Dowódca: Richard Marcinko
Z raportu misji: Podczas desantu nie otwiera się spadochron dowódcy. Zapasowy spadochron również nie zadziałał. Odległość od ziemi: 3,5 kilometra. Marcinko nie ma więcej zapasowych spadochronów...
Tak rozpoczyna się książka jednego z najniezwyklejszych amerykańskich komandosów.
Richard Marcinko pisze tak, jak działa: od razu wciska gaz do dechy i nie zwalnia do ostatniej strony. Od opisu pierwszej misji SEAL Team Six poprzez walkę z Wietkongiem i starcia z waszyngtońską administracją do kulisów tajnych operacji w najbardziej zapalnych punktach świata.
Kontrowersyjny i nie przebierający w metodach Marcinko nie udaje, że wojna jest zabawą dla chłopców z dobrego domu. Nie może taka być, bo po drugiej stronie są prawdziwi dranie. I tylko ludzie tacy jak Richard Marcinko mogą nas przed nimi obronić.
„W Wietnamie to w boju dowiadywałem się, kto potrafi zabijać, a kto nie. Ale to było przed piętnastu laty, a spośród członków SEAL Team Six mniej niż połowa miała jakiekolwiek doświadczenie bojowe. Wobec tego był tylko jeden sposób, by się przekonać, kto pociągnie za spust, a kto zastygnie w bezruchu. Sposobem tym było zagranie tej akcji i sprawdzenie, kto wykonał zadanie, a kto nie. W końcu wojna to nie nintendo. Wojna to nie supertechnologia i zabawki dla dużych chłopców. Wojna to zabijanie”.
Komandos pokazuje, jak się tworzy najskuteczniejszy oddział sił specjalnych - elitę elit pokazaną w bestsellerowym Snajperze.
„Twórca legendarnego SEAL Team Six komandor Dick Marcinko to prawdziwy wojownik, który nie bał się nikogo! Gdy pokazał wady systemu bezpieczeństwa USA, naraził się odpowiedzialnym za to politykom. Z pewnością ma wady, jak każdy człowiek, ale jego podwładni, z którymi działałem, poszliby za nim w ogień!”
Sławomir Petelicki, generał GROM-u