Demokracja umiera – twierdzi politolog Marek Migalski. W ćwierć wieku po ultraoptymistycznym „Końcu historii” Fukuyamy, Migalski stawia przeciwną, pesymistyczną tezę – liberalna demokracja nie tylko nie opanowuje świata, ale jest w odwrocie. Przegrywa nawet w swych matecznikach – Stanach Zjednoczonych i Europie, gdzie staje się pustym, pozbawionym treści rytuałem. Głos obywatela znaczy coraz mniej, liczą się wielkie pieniądze oraz odhumanizowana machina biurokratyczna. „Koniec demokracji” zawiera także angielskojęzyczną wersję tego ważnego eseju.