Opis
Fragment książki Powrót Jechaliśmy aleją wysadzaną starymi drzewami. Po obu stronach rozciągały się tereny parkowe, pod kasztanowcami pasły się stada łagodnych krów. Aleja wspięła się na niski pagórek, z którego po raz pierwszy ujrzałam rezydencję Whellerby Hall. Szczęka dosłownie mi opadła.Miałam przed sobą obszerną budowlę w stylu barokowym, z kopulastym dachem pośrodku i bliźniaczymi skrzydłami po obu stronach, usytuowaną na niewielkim wzniesieniu, u stóp którego leżało malownicze jezioro. George podjechał pod imponujące schody od frontu i zaparkował ze zgrzytem na żwirowym podjeździe. Dwuskrzydłowe odrzwia zostały otwarte przez ponurego, przygarbionego osobnika, który wydawał się urażony zdawkowym powitaniem, mimo to wydukał łaskawie, że lord Whellerby przebywa w prywatnej bawialni. - To był Simms - wyjaśnił George, idąc pierwszy po schodach z marmuru. Na ścianach wisiały malowidła z motywami bitew morskich i skąpo odzianych syren. Dom mego ojca był ostentacyjnie wystawny, ale nie mógł się równać z wielkością i przepychem Whellerby Hall. - Lokaj starego pana Whellerby. Roly odziedziczył go razem z domem. Wyznał mi, że się go boi.- Trudno się dziwić.- Ty i Simms przypadniecie sobie do gustu. On także tytułuje Roly'ego lordem Whellerby. Byłby zachwycony, gdyby Roly całymi dniami polował na bażanty, a wieczorami przesiadywał w gabinecie z porto i cygarami.- Dosyć dziwny styl życia, nie uważasz? - spytałam, gdy zaczęliśmy się wspinać na nieco mniej imponujące schody. - Wiem. Ilekroć przyjeżdżam zobaczyć się z Rolym, mam wrażenie, że występuję w dramacie kostiumowym. Wciąż się spodziewam, że księżna wdowa wychynie zza węgła i oskarży mnie o uwodzenie pokojówek pod schodami, a zanim spytasz - dodał, odwracając się do mnie z uśmiechem, od którego zrobiło mi się gorąco - odpowiem, że nie ma tu pokojówek. Raz w tygodniu przyjeżdża bardzo skuteczna ekipa z firmy sprzątającej i uwija się przez cały dzień, nie tracąc czasu na głupstwa.- Co za rozczarowanie - zadrwiłam, starając się ukryć, że wciąż brakowało mi tchu. Oby z powodu stromych schodów, a nie rozbrajającego uśmiechu George'a.