Humor o lekarzach żołnierzach policjantach.   Dzięki dowcipowi, który jest jedną z najkrótszych form literackich, możemy   nieraz dowiedzieć się więcej niż z felietonu czy humoreski.      *** Do rzeki wchodzi całkowicie rozebrana   ślicznotka. Policjant woła: - Proszę pani, tu nie wolno się kąpać! -   Nie mógł mi pan tego wcześniej powiedzieć? Przecież pan widział jak się   rozbierałam. - Rozbierać się wolno.   *** Dwóch policjantów idzie z aresztowanymi   do lekarza. Lekarz pyta pierwszego zainteresowanego: - Jak się Pan nazywa?   - Wiesław Maj. - A Pan? - zwraca się do drugiego. - Zygmunt Maj.   - A wy co? - lekarz pyta policjantów. - Policjanci z Majami!     ***   Obrzydliwe dzisiaj to lekarstwo! - skarży się   pacjent oddziału chirurgicznego, z niesmakiem przełykając miksturę, którą   cierpliwie karmi go łyżki przełożona pielęgniarek, siostra Lucyna. - Jakie   lekarstwo? - dziwi się pielęgniarka. - To przecież pański obiad.   *** Przychodzi do reumatologa emerytowany   marynarz. - Oho - cieszy się lekarz. Ponad czterdzieści lat na morzach i   oceanach. To zapewne widział pan również węża morskiego? - a nie, panie   doktorze nie widziałem. - Dlaczego? - Bo ja nie piję.     *** Dowódca zwołuje zbiórkę kompanii. - Kto chce   pójść do klubu garnizonowego? Dwaj żołnierze podnoszą ręce. - W   porządku. Bierzcie szmaty, szczotki i wiadra. Trzeba posprzątać w klubie!     *** Kapral robi zbiórkę swojego pododdziału. -   Powiedzcie mi, czy ptaki potrzebują pieniędzy? - Nie, obywatelu kapralu!   - No to, moje orły, przepiłem dziś wasz żołd!