Najważniejsza dotychczas książka Justyny Bargielskiej, w której forma staje się lekiem, a nadzieja brzmi: jeśli zabiję się dzisiaj, nie zobaczę, co może stać się jutro. Poetka podsuwa nam wobec katastrofy małe, codzienne naczynie, zdolne pomieścić falę miłości, choroby, samotności i śmierci. To poezja bez patosu, a zarazem pełna dramatycznego napięcia język rozedrgany, szarpiący się, jakby rozpacz na zapas miała być jedyną formą ocalenia. Bargielska nie ucieka od bólu, lecz nadaje mu formę: prostą, ciętą, czasem błyskotliwie ironiczną. To nie elegia ani manifest, ale zapis trwania czułości wobec rzeczy martwych, rozmowy z maszyną, próby wysiadania na żądanie. Książka świeża, bezceremonialna, konieczna.