Opis
Szczątki wrośnięte w ziemię, splecione w nierozerwalny, krwawy węzeł -- czaszki, kości rąk i nóg, żebra i paliczki lub to, co z nich zostało. Doły płytkie i ciasne. Na jednej z fotografii szkielet zamordowanego leży tuż pod powierzchnią ziemi, a to, co zostało z jego dłoni opiera się o róg dołu, tak jakby zmarły chciał powstać, jakby pragnął wyzwolić się z więzienia, wyjść z ukrycia. To jest pierwsza, najgłębsza, ukryta warstwa powązkowskiej ,,Łączki"", jej semantyczny fundament.W latach pięćdziesiątych na ,,Łączkę"" nawieziono grubą warstwę ziemi i gruzu. W ten sposób -- wydawało się, nieodwracalnie -- przysypano, zagruzowano tamtą niewygodną przeszłość. To była druga warstwa -- ziemia i gruz. Warstwa maskująca. Narosła na niej warstwa trzecia -- tyleż materialna, co symboliczna: cmentarne wysypisko. W ten sposób dopełniała się miara poniżenia, a tamta zadana w ukryciu śmierć zyskiwała wymiar ewangelicznej ofiary -- wszak ziarno, zanim wyda plon, musi wniknąć w ziemię i obumrzeć.Prace wykopaliskowe i identyfikacyjne prowadzone na terenie ,,Łączki"" w ostatnich latach to początek długiego procesu odzyskiwania pamięci przez polską wspólnotę. Przywracanie tożsamości bezimiennym szczątkom oznacza także zdarcie masek z twarzy tych, którzy przez dziesięciolecia podawali się za patriotów i ,,zbawców ojczyzny"", jest równoznaczne ze spojrzeniem w prawdziwe, niezmistyfikowane oblicze komunizmu w Polsce.Czy będziemy w stanie sprostać temu wyzwaniu, przed którym stawia nas nasza własna przeszłość? Czy zdołamy doprowadzić do końca proces rekonstruowania naszej zgruchotanej tożsamości? Co możemy dać oprócz wielkich słów i symbolicznych gestów?