Opis
Wyobrażenie o wodzu rewolucji przez dziesięciolecia miało jeden wymiar: kanonizowanego świętego, natchnionego inspiratora epokowego przewrotu, któremu okrutny los nie pozwolił dokończyć wzniosłego dzieła. Wierzono, że jego dziedzictwo wypaczył Stalin, obracając świetlane obietnice bolszewików sprawiedliwości, pokoju, wolności w idealnym świecie w strach i zniewolenie.A przecież to właśnie Lenin zadecydował, że ten nowy świat można zbudować tylko przemocą. To on powołał do życia wszechpotężną CzK, przypuścił atak na Cerkiew, zapoczątkował eksterminację kułaków, wydał wyrok na carską rodzinę...Nie myśliciel i prorok, a brutalny, wyrachowany jakobin kopiący głęboki grób dla milionów ofi ar w imię ułudy świetlanej przyszłości.Nie geniusz, a przekleństwo swojej epoki. To Lenin, nie Stalin był twórcą radzieckiego totalitaryzmu taką prawdę o wizjonerze nowej szczęśliwej cywilizacji odsłania Wołkogonow. Na własnym przykładzie człowieka, który przeszedł bolesną ewolucję od ortodoksyjnego marksisty do zdecydowanego przeciwnika bolszewickiej dyktatury rozważa, dlaczego w ludzkich umysłach bastion leninizmu bronił się najdłużej. Dlaczego przez dziesiątki lat mit ojca rewolucji przesłaniał postać ojca terroru.