Opis
Likwidator to osobowość całkiem dobrze znanadla wielbicielom rodzimego komiksu. A to z tego względu, że nie przebierający w środkach eko-oszołom, już od niemal dwóch dekad bezwzględnie eliminuje wszystkich, którzy mają niefart/czelność? wyznawać odmienny światopogląd. Konwencja pastiszu sprawia jednak, że niezły ubaw mają także ci, dla których lewackie ciągoty autora serii stanowią na swój sposób zabawną aberrację.Zanim jednak pieczę nad Likwidatorem przejmą zaprzyjaźnieni autorzy, Dąbrowski zdąży wysłać go w kilka, jak niemal zawsze ekscytujących misji. Przyczynia się do tego formuła albumu, który zgodnie z tytułem prezentuje zbiór krótkich form (choć niekoniecznie konfekcyjnych). Tradycyjnie obiektem pastwienia się/napaści ,,ekologicznego mesjasza"" stają się stylizowani na kiboli Wszechpolacy, sparodiowane wersje amerykańskich trykociarzy oraz okrutni dewastatorzy krzaczków i drzewek. Heros o charakterystycznym obliczu nie daje im pardonu tnąc, siekąc i trepując swoich mniej lub bardziej urojonych adwersarzy. Przy czym trudno nie odnieść wrażenia, że polska rzeczywistość lat 2005-2007 okazała się dla wspomnianego autora wyjątkowo traumatyczna. Widać bowiem, że trwoga przed zapanowaniem tzw. kaczyzmu trwała w nim jeszcze długo po gruntownym przeobrażeniu naszej sceny politycznej. Kto wie... Może trwa w nim po dzień dzisiejszy. Nawet jeśli jeden z upatrzonych przez media mętnego nurtu kandydatów do roli dyktatora od dawna już gryzie ziemię. Swoją drogą szydera zrealizowana na potrzeby bloga jednego z politycznych celebrytów sama w sobie może stanowić pouczający materiał poglądowy. Rzadko bowiem jest okazja widywać przejawy post-punkowej kontrkultury na usługach aktualnie panującego reżimu (historyjka ,,Nieświęty Mikołaj czyli ostateczne rozwiązanie"").Nie zmienia to faktu, że absurdalny, nierzadko ociekający posoką, humor ma spore szanse wygenerować salwy śmiechu również u osób preferujących skrajnie odmienne źródła ubawu. Choć nie da się ukryć, że w niemal tym samym stopniu śmieszyć może antysystemowe zacięcie Dąbrowskiego. Zwłaszcza, że nosi ono zabarwienie charakterystyczne dla pewnego tygodnika, z którym zwykł on współpracować.W warstwie plastycznej zwyczajowo jest bardzo dobrze. Ukształtowany przed laty styl białostockiego rysownika zachowuje pełnię swojej swady i dynamiki. Interwencje Likwidatora nakreślono z werwą i lekkością typową dla Dąbrowskiego. Z kolei zaproszeni do współpracy rysownicy nie starali się na siłę naśladować stylistyki tego twórcy. Miast tego każdy z nich na swój sposób zinterpretował tytułową postać. Historyjka zilustrowana przez Andrzeja Janickiego to swoisty byt pośredni pomiędzy zrealizowanymi przezeń opowieściami w manierze realistycznej (np. ,,Stalowej Twierdzy"" z ,,Awantury""), a opowiastkami z udziałem Reda publikowanymi niegdyś na łamach magazynu ,,SFera"". Drobne błędy rysunkowe dostrzegalne na planszach wykonanych przez Patryka Cabałę nie psują ogólnego wrażenia trafnie uchwyconego klimatu tej serii. Epizod rozrysowany przez Tomasza Kleszcza to rzadka okazja do zapoznania się w druku z przejawemanimacyjnej maniery tego autora. Chociaż zwykle preferuje on stylistykę realistyczną to niekiedy (trochę na zasadzie chwilowej odskoczni) zwykł upubliczniać na autorskim blogu swoje próby również w tej konwencji. Także tym razem wygląda to bardzo korzystnie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że plansze opowiastki zaprezentowane w nieco mniejszym formacie zyskałyby na ogólnej jakości.