Opis
W swojej najnowszej książce Yascha Mounk szuka nieoczywistych odpowiedzi na obecny kryzys demokracji liberalnej. Według niego populistyczne spojrzenie na świat kryje w sobie niebezpieczny paradoks. Populizm teoretycznie przywraca władzę ludziom, ale w praktyce tworzy przedziwny twór „demokracji bez praw”. Bez nich zaufanie do polityki wśród społeczeństw będzie z biegiem czasu stopniowo zanikać. To być może ostatnia chwila, twierdzi Mounk, żeby uratować to, do czego wszyscy przywykliśmy i z czego na co dzień, często nieświadomie, korzystamy.
Fragment książki:
Mamy ogromne szczęście żyć w najspokojniejszej i najbogatszej epoce w historii ludzkości. Choć wydarzenia ostatnich lat sprawiają, że możemy się czuć zdezorientowani albo nawet sparaliżowani, nadal mamy moc, by powalczyć o lepszą przyszłość. Jednak inaczej niż piętnaście czy trzydzieści lat temu nie możemy dłużej uważać tej przyszłości za rzecz oczywistą.
Wrogowie demokracji liberalnej wykazują się dziś większą determinacją, żeby kształtować nasz świat, niż jej obrońcy. Jeśli chcemy zachować zarówno pokój, jak i dobrobyt, zarówno rządy ludu, jak i prawa jednostki, musimy uznać, że nie są to zwykłe czasy – i dołożyć wszelkich starań, by bronić naszych wartości.
Z przedmowy Tomasza Sawczuka:
Mounk sugeruje, że powinniśmy równocześnie robić dwie rzeczy. Z jednej strony, musimy wziąć na poważnie potrzeby i obawy ludzi, którzy głosują na partie antyliberalne. […] Z drugiej strony, w sferze publicznej musimy jasno opowiadać się za liberalno-demokratycznymi wartościami. Zrozumienie źródeł popularności partii antyliberalnych to za mało. Trzeba zachować szacunek wobec obywateli o odmiennych przekonaniach, zastanowić się nad tym, dlaczego liberałowie słabną, a niekiedy wziąć odpowiedzialność za przeszłe błędy – ale nie można oddać pola antyliberałom.