Opis
Z okładki:
Znana terapeutka w oparciu o osobiste i zawodowe doświadczenia dzieli się dojrzałą
i wyrozumiałą refleksją o realnych problemach, jakie pojawiają się w relacjach rodziców
z dorosłymi, usamodzielniającymi się dziećmi. Pisze o ich dorastaniu i dojrzewaniu, o pierwszych miłościach, o chwili, gdy zamierzają opuścić rodzinne gniazdo, dokonują wyboru partnera, rozpoczynają życie seksualne, zawierają małżeństwa, przeżywają kryzysy i rozstania, sami zostają rodzicami. O ich miejscu w łańcuchu pokoleń, o dziedziczonych i przekazywanych w rodzinie wartościach i normach, o uzgadnianiu i przekształcaniu stylów bycia i życia.
To książka o wrażliwym towarzyszeniu dzieciom w dobrych i trudniejszych chwilach, o wysiłku rozumienia i zgody na odrębność pokoleń, to świadectwo szacunku okazywanego każdemu
i – przede wszystkim – książka o mądrej miłości.
Lektura dla dziadków, rodziców, dzieci, wnuków i teściów.
Wprowadzenie:
Od proporcji między radością a lękiem i trudami macierzyństwa zależy kształt stosunków między matką a dzieckiem także w wieku dojrzałym.
Od wielu lat prowadzę psychoterapię młodych, dorosłych ludzi, którzy borykają się z różnymi problemami emocjonalnymi, wynikającymi z tej szczególnej sytuacji, jaką jest wkroczenie w dorosłe życie. Rodziny – a zwłaszcza matki – mają swój udział i w powstawaniu tych problemów, i w uwalnianiu się od nich.
Matka jest pierwszym człowiekiem, którego dziecko poznaje. Już przed urodzeniem odczuwa jej zdenerwowanie, zmęczenie, ekscytację, głód, chorobę. Od tego, jak wygląda ich spotkanie tuż po urodzeniu, zależą pierwsze doświadczenia życiowe dziecka.
Ta świadomość bywa dla kobiet powodem dumy i radości, ale niekiedy przytłacza ciężkim brzemieniem odpowiedzialności. Od proporcji między radością a lękiem i trudami macierzyństwa zależy kształt stosunków między matką a dzieckiem także w wieku dojrzałym.
Jako matka dorosłych córek znam te problemy z własnego życia. Towarzysząc córkom
w dorastaniu i dojrzewaniu, w stawaniu się dorosłymi kobietami, żonami i matkami, przeżywałam radości i rozterki, zwątpienia i zachwyty. Wiem też, że trudno jest w taki sposób współuczestniczyć w podejmowaniu ważnych życiowych decyzji swoich dzieci, aby nie ukrywać swojego stanowiska, ale pozostawić im ostateczną decyzję i zaakceptować ją.
Odnosiłam na tym polu sukcesy i doznawałam porażek, ale mam też nadzieję, że jedne i drugie stały się ważnym źródłem doświadczeń dla naszej rodziny.
Zdaję sobie sprawę z drogi, jaką sama przebyłam od dziewczyny do dorosłej kobiety, żony, matki, babci. Znam ciężar odpowiedzialności i ryzyka. Doświadczyłam także poczucia autorstwa własnego życia i wiem, że jest ono czymś tak ważnym i pięknym, iż warto pomagać innym
w jego osiąganiu.
Pracuje się na to całe życie, uświadamiając sobie stopniowo swoje potrzeby i możliwości, dążenia i zahamowania. Taka świadomość pozwala na dokonanie wyboru, a możliwość wyboru daje poczucie autorstwa swojego życia. Czym innym jest bowiem powiedzenie sobie „Nie osiągnęłam tego, na czym mi zależało (wykształcenia, sławy, pieniędzy), bo MUSIAŁAM opiekować się rodziną” lub „Poświęciłam się rodzinie, robię zawsze tylko to, co POWINNAM. Moje chęci nie mają żadnego znaczenia, czyli CHCĘ tego, co POWINNAM”, a czym innym powiedzenie: „WYBRAŁAM opiekowanie się dziećmi, bo w tych warunkach to było najważniejsze”.