✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
- Nie interesują mnie emocje, a fakty. Weronika Stanos, wasza najbliższa krewna, musi się odnaleźć w ciągu najbliższego tygodnia, bo tyle zostało do realizacji postanowień umowy, jaką zawarła z moim klientem.
– Nie sądzę, aby to było wykonalne – warknęłam…
– W takim razie trudno. Wejdzie pani w miejsce siostry – oświadczył beznamiętnym tonem. – Jej dług stanie się pani długiem…”.
„To historia, która pokazuje, że najtrudniejsze relacje rodzą się tam, gdzie miało ich nigdy nie być.”
Miłość nie zawsze przychodzi w odpowiednim momencie — czasem pojawia się wtedy, gdy najbardziej się przed nią bronimy.”
Myślałam, że poślubiłam potwora i bałam się ,że nigdy się od niego nie uwolnię.
Weronika Stanos od dawna była chlubą swoich rodziców- odkąd ojciec pozwolił jej wyjechać do Londynu, gdzie miała studiować i jako pierwsza spośród krewnych zdobyć dyplom wyższej uczelni dziewczyna stała się również wzorem da swojej młodszej siostry Zoe, która prowadzi rodzinną tawernę.
Początkowo studentka regularnie kontaktowała się z bliskimi dzieląc się wrażeniami i opowiadając o wielkim świecie.
Z czasem jednak stosunki najstarszej córki z rodzicami rozluźniły się i stały wspomnieniem.
Niestety głowa rodziny podupadła na zdrowiu.
Życzeniem ojca młodych kobiet jest przyjazd Weroniki do rodzinnego domu i małego greckiego miasteczka.
Zoe czeka na lotnisku , lecz po kilku godzinach okazuje się że długo wyczekiwany gość nawet nie wsiadł na pokład samolotu a enigmatyczny telefon przynosi wieść o długu, którego młodsza z panien Stanos została współwłaścicielką.
O tym na czym ma polegać jego spłata bohaterka dowiedziała się kilka dni później, gdy pewien tajemniczy mężczyzna przyjechał na Kretę szukając kobiety od której mógłby wyegzekwować swe roszczenia.
Nie zastawszy jej jednak oświadczył, iż zobowiązanie przeszło na Zoe , a w razie odmowy jego przejęcia rodzina straci dom i restauracjję.
Okazuje się że młoda Greczynka musi zawrzeć związek małżeński z zupełnie obcym mężczyzną i na dodatek urodzić mu zdrowe dziecko.
A potem zniknąć z jego życia.
Liama Lenoxa nie da się wygolglować. W sieci próżno szukać zdjęć. Wiadomo tylko ,że jest po trzydziestce i zarządza największym bankiem w Wielkiej Brytanii, a do tego ma tytuł szlachecki.
Zaczyna się żmudna praca nad tym by młodą skromną dziewczynę uczynić damą.
Zajęcia z angielskiego, historii a nawet.. edukacja seksualna
Czy plan się powiedzie?
Sam Liam jest mężczyzną niezwykle tajemniczym i bardzo długo się nie ujawnia- chociaż miałam podejrzenia od pewnego momentu.
Arystokratyczny świat okazuje się polem minowym a tajemnice mnożą się jak grzyby po deszczu wbijając w fotel.
Główna męska postać szarga nerwy, lecz również wyciska łzy.
„Mąż, którego nie chciałam” Moniki Magoskiej-Suchar to powieść, która zaczyna się jak klasyczny romans z motywem przymusowego małżeństwa, lecz bardzo szybko udowadnia, że pod tą znaną konstrukcją kryje się znacznie więcej.
Autorka umiejętnie balansuje pomiędzy dramatem rodzinnym, tajemnicą, romansem i emocjonalnym dojrzewaniem bohaterki. Zoe nie jest papierową heroiną — to młoda kobieta postawiona pod ścianą, zmuszona do decyzji, których nikt nie powinien podejmować wbrew sobie. Jej lęk, bunt, poczucie niesprawiedliwości i stopniowe oswajanie nowej rzeczywistości wypadają autentycznie i przekonująco.
Liam Lenox to bohater niejednoznaczny — chłodny, zdystansowany, momentami irytujący, a jednocześnie intrygujący. Jego milczenie i kontrola budują napięcie, które z każdą stroną tylko narasta. Relacja tej dwójki rozwija się powoli, bez tanich skrótów, oparta na nieufności, niedopowiedzeniach i stopniowym odkrywaniu prawdy — nie tylko o sobie nawzajem, ale i o własnych granicach.
Ta historia boli. Bo pokazuje, jak cienka jest granica między wyborem a przymusem, między poświęceniem a utratą siebie. Zoe nie wchodzi w to małżeństwo z nadzieją — wchodzi ze strachem. Z poczuciem, że jej życie właśnie przestaje do niej należeć. Każdy krok, każda lekcja, każdy gest w obcym świecie jest walką o zachowanie resztek własnej tożsamości.
Relacja z tytułowym mężem jak nie jest łatwa ani oczywista. To nie jest bajka o księciu z tytułem. To opowieść o dwojgu ludzi, którzy noszą w sobie więcej ran niż słów. O bliskości rodzącej się w ciszy, spojrzeniach i niedopowiedzeniach. O uczuciu, które przychodzi nieproszoną porą — wtedy, gdy serce jest najmniej gotowe, by je przyjąć.
Autorka nie oszczędza czytelnika. Są momenty, które ściskają gardło, są takie, które wywołują złość i bezsilność, ale są też chwile czułości, dające nadzieję, że nawet w najbardziej narzuconej roli można odnaleźć prawdę o sobie. To książka o strachu przed miłością, o uczeniu się zaufania i o tym, że czasem wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się ucieczka.
„Mąż, którego nie chciałam” to historia, która zostawia ślad. Nie dlatego, że opowiada o idealnej miłości — lecz dlatego, że pokazuje, jak trudna i bolesna bywa droga do niej.
„Czasem najbardziej przerażające nie jest to, że ktoś wchodzi w nasze życie wbrew naszej woli. Najbardziej przerażające jest to, że z czasem przestajemy chcieć, by odszedł.”