Dlaczego J.M. Coetzee w "Znaku"? Dlaczego aż cały (tak gruby!) numer jemu poświęcony? Tym, którzy nie znają jego twórczości, można odpowiedzieć na wiele sposobów: to jeden z najlepszych żyjących dziś prozaików, to godny spadkobierca Conrada i Kafki, który przywraca wiarę w literaturę "wymierzającą sprawiedliwość widzialnemu światu", to pisarz głęboko humanistyczny, znacznie poszerzający granice empatii, to agnostyk, który odczuwa w sobie nieobecność Boga jak ranę i pokazuje, że "życie bez boga jest możliwe/życie bez boga jest niemożliwe", to wreszcie jeden z najwnikliwszych świadków przemian na wielokulturowej, lecz boleśnie podzielonej planecie ludzi.
Zwłaszcza ten ostatni powód okazał się decydujący. Bo Coetzee więcej widzi - kieruje uwagę na to, co naprawdę ważne, przed czym na ogół uciekamy. Dzięki Coetzee'emu patrzymy na świat oczami kogoś całkowicie obcego - nie tylko rasowo czy kulturowo, lecz także społecznie i moralnie. Coetzee mistrzowsko pokazuje paraliżujący splot hańby, winy i zranienia, który naznacza codzienność człowieka XXI wieku - skrzywdzonego i poniżającego innych. Człowieka samotnego, tak rozpaczliwie pragnącego odpuszczenia win i odnowienia wszystkich rzeczy, który tęskni za bliskością i miłością. Coetzee daje lekcję współodczuwania i czuwania.
W miesiącu, w którym decydują się losy przyszłości Kosowa, publikujemy zapis dyskusji o wspólnej historii i trudnym sąsiedztwie Serbów i Albańczyków. Polecamy także uwadze teksty Pawła Taranczewskiego i Jana Michalskiego podejmujące dyskusję o sztuce współczesnej. Na czas oczekiwania na Boże Narodzenie życzymy Państwu i samym sobie, byśmy nauczyli się odkrywać i przyjmować Chrystusa także w tych, których unikamy.