✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA
Najnowsze dzieło Alicji Skirgajłło „Miłość arystokraty” odbieram jako połączenie „Brzydkiego kaczątka” z „Kopciuszkiem”. Jesteście ciekawi jak to wyszło? Zapraszam do przeczytania.
Poznacie zupełnie nowe i lekkie oblicze naszej ulubionej autorki. Alicja dzięki swojej książce dostarczyła mi dużą dawkę dobrego humoru. Nie zabrakło także łez wzruszenia i nienawiści. Znajdziecie tutaj również dobrych i złych bohaterów. Niektórzy z nich przejdą niezapomniane przemiany.
Główna bohaterka – Clara – wygląda jak chodzące nieszczęście. Nosi okulary zakrywające pół twarzy, na zębach ma aparat, którego już dawno powinna się pozbyć. Do tego zakrywa swoje nieposkromione, blond włosy. Jej włosy również proszą się o pomoc. Jednak dla naszej bohaterki wygląd się nie liczy. Musi pomóc swojej schorowanej mamie w utrzymaniu domu i młodszego rodzeństwa. Musi iść do pracy. Nie ma wyjścia. Nasza Clara ma pecha. Co chwilę się potyka. Czy z takim zachowaniem znajdzie pracę? Czy będzie idealną służącą? Czas pokaże.
Drugim głównym bohaterem jest pochodzący z arystokratycznego rodu trzydziestodwuletni James Truman. Jest bardzo zarozumiały. Jest rozpieszczonym jedynakiem. Wszystko ma podstawiane pod nos. Co tylko chce – to dostaje. Ludzi niższej klasy traktuje jak śmieci. Gardzi nimi. Ma równie pustą narzeczoną, która gra na jego nerwach. Dlaczego z nią jest? Jego rodzina to banda snobów. Matka to chodzące nieszczęście. Ubóstwia narzeczoną syna. Gardzi swoją służbą. Wchodzi w tyłki nowobogackim. Paradoks sama pochodzi z niższej sfery. Jedyną pozytywną osobą z całej tej rodzinki jest ojciec. Musicie jego poznać. Zastanawiałam się, dlaczego jest z taką zołzą. Czy poznałam odpowiedź? Pytanie pozostaje sekretem.
Nasz główny bohater ma kuzyna Arona, który od pierwszej chwili zakochał się w naszej Clarze. Zrobi wszystko, żeby ją zdobyć. Czy osiągnie cel?
O jej serce zabiegać będzie jeszcze jedna postać. Ale o tym cii.
Nasz James nienawidzi Clary. Nie może na nią patrzeć. Przyprawia go o mdłości. Tak samo jak jego matka gardzi nią i pomiata. Traktuje ją jak najgorszego śmiecia. Czy z czasem to się zmieni?
Bardzo polubiłam naszą bohaterkę. Mimo młodego wieku i wielu nieprzyjemności całkiem dobrze sobie radzi. Razem z nią się śmiałam i płakałam. Przeżywałam każdą jej rozterkę. Kiedy pojawiła się na dworku, w którym pracuje jej ciocia na celownik wzięła ją pewna rudowłosa wredna małpa – służąca, która przestraszyła się konkurencji. Czy faktycznie będzie dla niej zagrożeniem?
Nasza bohaterka jest szarą myszką, która używa rozum i nie myśli o romansach w pracy – w przeciwieństwie do rudowłosej siroty.
Zobaczycie fenomenalną przemianę z brzydkiego kaczątka w przepięknego łabędzia. Czy tym razem ktoś ją dostrzeże? Doskonale pasuje tutaj przysłowie „Kto się czubi ten się lubi”.
Oczywiście nie brakuje tutaj znakomitych zwrotów akcji, które rozkładają na łopatki.
Czy historia skończy się pozytywnie, czy raczej tym razem negatywnie?
Najbardziej nienawidziłam matki głównego bohatera. Ona nie liczyła się z nikim. Najważniejsza była jej rządza pieniądza. Takiego parcia na kasę jeszcze nie widziałam. Za wszelką cenę chce połączyć węzłem małżeńskim syna z jej faworytą. Czy James pójdzie ślepo za głosem matki, czy w końcu przejrzy na oczy?
Jeżeli spodziewacie się niezliczonej ilości scen przeznaczonych dla dorosłych czytelników to się zawiedziecie. Tym razem autorka postawiła na minimalizm. Wielkie brawa za to. Oczywiście znajdziecie tutaj kilka bardzo dobrych i gorących scen osiemnaście plus.
Moim zdaniem autorce w najnowszym jej dziele chodziło głównie o przedstawienie emocji, które buzują między głównymi bohaterami oraz ich wewnętrzne i zewnętrzne przemiany. Podoba mi się to. Szara myszka i buntownicze połączenie osła z pumą.
Jeżeli chcecie poznać najnowsze oblicze Alicji Skirgajłło to koniecznie przeczytajcie „Miłość arystokraty”.
Powieść Alicji czytałam jednym tchem. Czasami miałam wrażenie, że czas akcji to jakiś XIX wiek, jednak telefony komórkowe sprowadziły mnie szybko na ziemię. Akcja tej książki rozgrywa się w czasach współczesnych. Miejsce akcji to głównie wielki zabytkowy dworek. Bohaterowie idealni. Część z nich to łasi na kasę snobi. Inne postacie pracują jak mrówki, żeby związać koniec z końcem. Podobają mi się przemiany zarówno wewnętrzne jak i wewnętrzne głównych bohaterów. Akcja goni akcję – przez co nie miałam szans na nudę. Niezapomniana historia. Podobało mi się również to, że za każdą kartką nie czekały sceny seksu. Dziękuję za to Alicjo. Przepiękna opowieść o tym co tak naprawdę liczy się w życiu.
Czy waszym zdaniem pieniądze i wyższe sfery są w życiu najważniejsze? Czy lepsze od tego jest prawdziwe uczucie i miłość w zdrowiu i chorobie?
Z czystym sercem polecam najnowsze dzieło Alicji Skirgajłło „Miłość arystokraty”. Koniecznie przeczytajcie. Nowa Alicja nadchodzi wielkimi krokami.