Tym razem, chciałbym zaproponować pewne odczytanie kilkudziesięciu komiksów, które być może okaże się interesujące zarówno dla odbiorcy zaznajomionego z tym medium, jak i czytelnika, który dopiero zaczyna swoją przygodę. Nie mam ambicji przeprowadzania szczegółowych analiz, nie chcę tworzyć precyzyjnych definicji, nie mam wreszcie zamiaru formułowania ostatecznych wniosków. Zamiast tego dzielę się z Wami subiektywnymi refleksjami, stronniczymi wrażeniami, tendencyjnymi skojarzeniami i chaotycznymi przemyśleniami z lektury, mając nadzieję, że ukażą one opowieści w nowym świetle. Przede wszystkim chodzi o frajdę. Frajdę porównywalną do tej, jaka towarzyszyła mi podczas czytania komiksów i pisania o nich. Jeśli choć w niewielkim stopniu udzieli się ona czytelnikowi, to będę mógł uznać, że zadanie zostało wykonane.
Dzisiejszy czytelnik komiksów zna już brutalną prawdę: Nie da się przeczytać ich wszystkich! Tym bardziej wzmacnia to smak, odczuwany przy ich lekturze. Paweł Ciołkiewicz należy do tych czytelniczych smakoszy, którzy dzielą się swymi wrażeniami z innymi. W drugim tomie (mam nadzieję, że nie ostatnim) Moich komiksów znowu dostaliśmy wyborne menu komiksowych lektur o niezwykłej różnorodności, które potwierdza, że autor potrafi wydobyć z nich najwyborniejsze ekstrakty, a w dodatku umie podzielić się nimi z innymi czytelnikami.
Wojciech Birek