Opis
Stalo się to tak. Pojechałem do Sopotu na wypoczynek, zabierając ze sobą rower. Zaraz na drugi dzień po przyjeździe wybrałem się na nim naprawdę tam, dokąd oczy poniosą. Za Sopotem skręciłem z szosy w lewo i dojechałem do dużej kościelnej wsi. Wieś nasza, i ludzie mówią po naszemu. Był to Wielki Kack. Gdy wracałem ukazywało się między wzgórzami w łagodnych zagięciach przełęczy - morze! Ten widok morza widzianego przez przełęcze z polskiej wsi sprawił nagle dziw. Zdarza się nieraz w życiu, że przeżywamy taką chwilę: wiedzieliśmy o czymś od dawna, było to dla nas nawet czymś ważnym, lecz nie poznaliśmy jego najważniejszego znaczenia, nie dojrzeliśmy jego istoty, nie wionęło na nas jego piękno, nie ogarnęła nas jego wielkość! Aż tu w jednej chwili powstaje zdziwienie. Tak stało się właśnie wówczas na tej wycieczce. (...) I rozpocząłem pracę poznawania tej ziemi i jej ludzi...