Naturalne leczenie boreliozy W książce jest mowa o nowej endemicznej chorobie, która zdaje się stopniowo przybierać rozmiary epidemii: o boreliozie. Borelioza jest modna. Mnożą się publikacje na jej temat. Najczęściej są to rozprawy medyczne, analizy zgodne ze współczesną kulturową konstrukcją rzeczywistości, niewykraczające poza naukowe ramy obiektywizmu. Pokazuje się wektory - ukąszenie kleszcza i następujące po nim zakażenie bakteriami Borrelia, stawia się diagnozę, a na koniec oferuje akceptowane z punktu widzenia nauki rozwiązanie. Są nim antybiotyki. Niestety, owe cudowne środki na boreliozę niemal nie działają. Te sprytne bakterie umieją sobie radzić z naszą najgroźniejszą bronią, antybiotykami. A może te drobne żyjątka wcale nie są tak nieinteligentne i prymitywne jak myślimy? Tam, gdzie pomaga niewiele, tam może pomóc więcej. Hasło brzmi: wzmocnienie oddziałów. Jeszcze większe ilości i jeszcze dłuższe stosowanie bakteriobójczych substancji zdaje się jedynym rozwiązaniem, jakie przychodzi do głowy klasycznej medycynie. Ciężko jej przyznać, że borelioza może być kolejnym znakiem tego, iż dotarliśmy do kresu epoki antybiotyków. Także medycyna komplementarna ma trudności z zajęciem stanowiska. Niczym Sancho Pansa wlecze się na swym „alternatywnym" ośle za dumnym naukowo-medycznym Don Kichotem. Kierunek jest ten sam. W sakwach wiezie oszałamiające ilości „naturalnych" środków. Ale oba punkty widzenia: medycyny klasycznej i medycyny alternatywnej, nie mogą się uwolnić od oficjalnie usankcjonowanego naukowego obrazu świata. Ta sytuacja to doskonała pożywka dla szarlatanów i oszustów oferujących wszelkiego rodzaju cudowne środki. Najwyższy czas, by nastąpił prawdziwy przełom. z przedmowy