Nekrotrip to katabaza po rebrandingu, dziś już tylko hasło w krzyżówkach, oferująca śmie(R)ć jako spektakl, do oglądania przez cudze oczy. W tomiku pod tym tytułem Piotr Jemioło, orfejski kinofil i amator slasherów, powołuje do życia nowy gatunek wiersza: mondo poems. Fascynacja tym, co chore, schyłkowe, okrutne? Raczej skimming wyjałowionych języków kultury, tropienie "kłamliwych partykuł" w świecie, w którym objawienia nie będzie, bo "epifanie spaliły się w słońcu". Tu pionierzy, zamiast na szczytach, zatykają flagę na dnie; pętle, lustra i lemniskaty zastępują składnię jako modele porządku, a wieczność ma krótki termin przydatności do spożycia. Do tego spektaklu Piotr Jemioło dobiera z rozmysłem słowa - celne, bywa że zabójcze.
Jerzy Jarniewicz