Opis
Kluczowe pytanie kierowane zwykle do artystów pokroju Paula McCartneya brzmi „co dalej?” Co dalej, jeśli na koncie ma się niekończącą listę wyróżnień, tytułów, wyników sprzedaży, koncertów…? Pozostaje poszukiwanie kolejnego przeboju, poszukiwanie czegoś nowego.
Paul McCartney chciał aby jego szesnasty studyjny album niósł ze sobą powiew świeżości, dlatego zwrócił się do młodych producentów. Wstępną intencją było opracowanie zestawu kilku nazwisk. Dopiero później miało się okazać, z którym z młodych współpraca potoczy się najlepiej. Pojawił się w tym zestawie Paul Epworth (współautor i architekt wielkiego sukcesu Adele i jej płyty 21), Mark Ronson (znany najbardziej ze współpracy z Amy Winehouse), Giles Martin i Ethan Johns (ich ojcowie znani są w świecie muzycznym do dziś, ojciec Gilesa – George pracował z Paulem McCartneyem jeszcze w czasach Beatlesów; Ethan wyprodukował najlepsze płyty Kings of Leon, Giles miał okazję współpracować przy ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich). „Wszyscy wielcy producenci są chyba dziećmi moich kolegów” – zauważa McCartney. „Ale ci dwaj, podobnie jak ich ojcowie, są wspaniali, poważnie traktują to, co robią”.
Finalnie płyta została wyprodukowana przez powyższą czwórkę. „Stało się tak, że z wszystkimi nawiązałem bardzo dobry kontakt. Z każdym z producentów zrobiliśmy coś zupełnie innego dlatego nie udało mi się wybrać jednej ścieżki, którą chciałbym pójść dale. Każdy z nich miał inne podejście, ale wszyscy byli wspaniali każdy w swojej dziedzinie”. Stąd pomysł na płytę multiproducencką: różną stylistycznie, opartą na czterech różnych pomysłach, które w ostatecznym rozrachunku miały stopić się w zróżnicowaną wewnętrznie jedność. „Zabawne, kiedy włączam ten album, ludzie dziwią się, że to moja płyta” – mówi McCartney. „Tak różnorodne piosenki się tam znajdują i niekoniecznie w stylu, który łączony jest ze mną. Ale tego właśnie chciałem – żeby nie brzmiały tak samo”.
To najbardziej intrygująca płyta Paula McCartneya ostatnich lat – możliwie, że najlepsza w dotychczasowej karierze. Dla jej twórcy jasne jest, co powinien teraz zrobić. Przerwę? Bynajmniej. „Następnym krokiem jest spotkanie w zespole i nauka materiału z płyty. Czekam na to z niecierpliwością, nigdy nie robiłem czegoś podobnego, żeby zagrać cały album. Ludzie prosili mnie o to, ale zawsze odpowiadałem, że mam wiele innych rzeczy do grania. Teraz bardzo jestem ciekawy, jak będą brzmiały te piosenki – jest kilka z nich, które moim zdaniem są stworzone do grania live”.