Książka „Nienawiść. Jak cenzura niszczy nasz świat” rozwiewa nieporozumienia trapiące nasze odwieczne dyskusje na temat „mowy nienawiści vs. wolności słowa”, pokazując, że podejście oparte na Pierwszej Poprawce promuje wolność słowa i demokrację, równość i harmonię społeczną. Ponieważ „mowa nienawiści” nie ma ogólnie przyjętej definicji, słyszymy wiele błędnych założeń, że jest ona albo całkowicie nieskrępowana, albo całkowicie ocenzurowana. Prawo Stanów Zjednoczonych zezwala rządowi na karanie nienawistnych lub dyskryminujących wypowiedzi w określonych kontekstach, gdy bezpośrednio powodują one poważne szkody. Władza nie może jednak karać takich treści tylko dlatego, że ich przesłanie jest nieprzychylne, niepokojące lub budzi niejasne obawy, że może przyczynić się do przyszłych szkód.
Zwolennicy cenzury „mowy nienawiści” podkreślają potencjalne szkody, jakie może ona wyrządzić — dyskryminację, przemoc i urazy psychiczne. Niewiele jest jednak analiz dotyczących tego, czy cenzura skutecznie przeciwdziała tym szkodom. Przytaczając dowody z wielu krajów, niniejsza książka pokazuje, że „mowa nienawiści” jest w najlepszym przypadku nieskuteczna, a w najgorszym przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Dlatego też wybitni obrońcy sprawiedliwości społecznej na całym świecie utrzymują, że najlepszym sposobem na przeciwstawienie się nienawiści i promowaniu równości nie jest cenzura, ale raczej dynamiczna „kontra” i aktywizm.