Nieustanna zabawa, alkohol i przypadkowe kontakty seksualne, coraz mocniejsze narkotyki, kolejne przekręty i kradzieże - tak wyglądało życie Andrzeja Sowy. A wszystko zaczęło się od momentu, w którym będąc w niższym seminarium duchownym, jako 14-latek po raz pierwszy zapalił marihuanę. W międzyczasie wraz z zespołem Maria Nefeli wygrał festiwal w Jarocinie i zyskał szacunek punkowej sceny muzycznej, by jednak po zaledwie kilku latach na własne życzenie wszystko stracić. Narkotyki okazały się ważniejsze. Gdy myślał, że nie ma już ratunku, że nikt już o nim nie pamięta, Bóg nieoczekiwanie wyciągnął do niego rękę. To niezwykle poruszające świadectwo daje nadzieję, że nigdy nie jest za późno by zawrócić, a Bóg zawsze czeka by dać człowiekowi drugą szansę.