Początek wojny secesyjnej w Wirginii to w powszechnej opinii dopiero bitwa pod Manassas/nad Bull Run. Bardziej zorientowani w tematyce wspomną jeszcze o bitwach pod Big Bethel, czy Rich Mountain. Trudno jednak o bardziej mylące stwierdzenie! Przez trzy poprzedzające Manassas miesiące armie oponentów w Wirginii koncentrowały się naprzeciw siebie, próbowały się wzajemnie wymanewrować i wreszcie zwierały się w licznych starciach - Philippi, Falling Waters, Laurel Hill, Corrick's Ford, Scary Creek. Może nie przytłaczały one wielkością zaangażowanych w nich sił i poniesionymi krwawymi stratami, jednak w niczym nie ustępowały pod tymi względami starciom i bitwom toczonym podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki, wojny 1812 r., czy licznych wojen indiańskich. Ów kwartał był okresem niezwykle ważnym dla dalszych losów wojny secesyjnej. Z jednej strony pozwolił okrzepnąć obronie Południowców w Wirginii, frontowym stanie kluczowym dla istnienia i dalszego funkcjonowania Konfederacji. Z drugiej strony, prowadzone wówczas działania wojenne oddały wojskom Unii niemal całą północno-zachodnią część tego stanu, kładąc podwaliny pod późniejszy, 35. stan USA - Wirginię Zachodnią. To czas, gdy ginęli po obu stronach konfliktu pierwsi żołnierze i oficerowie (z generałami włącznie), do niewoli szły po raz pierwszy w tym konflikcie zbrojnym całe zorganizowane oddziały, a na arenę dziejową wchodziły nowinki techniczne wykorzystywane do prowadzenia nowoczesnej wojny - miny morskie, balony, telegraf i kolej żelazna...