Kiedy Stanisław Szczepański miał 12 lat za namową ojca, wykładowcy w Zasadniczej Szkole Rybołówstwa Morskiego w Świnoujściu, popłynął na statku szkolnym m/s ""Emilia Gierczak"" w siedmiodniowy rejs kandydacki po Bałtyku. Po powrocie do domu słaniając się ze zmęczenia zapewnił ojca: ""nigdy w życiu nie będę marynarzem ani nigdy więcej nie popłynę w morze"". Minęło 30 lat a z morzem, którego się bał, jest za pan brat. O marynarzach, rybakach dalekomorskich i oceanicznych, o tęsknocie do domu, a w domu do morza wie wszystko, no prawie wszystko. Kiedy doszedł pięćdziesiątki zdecydował się o tym napisać. Z zaskakującym poczuciem humoru, brawurą i nutą liryzmu.