Opis
Medialne światy kryzysów i medialne światy eventów bodaj najmocniej przyciągają uwagę telewidzów, stanowią też nie lada gratkę dla badaczy, zarówno mediów, jak i kultury. I jedni, i drudzy (ci co oglądają, ale i ci, co analizują, będąc sami także widzami) odkrywają w nich bowiem diametralnie odmienną od medialnej codzienności zasadę: przerywające telewizyjny strumień cięcie, które wprowadza odbiorców w stan gorączkowego napięcia. Jest to sygnał niekończącej się pauzy, która pochłania bez reszty, wypełniając godziny, dni, a czasem tygodnie całych rodzin skupionych wokół telewizorów. Bo zarówno nadzwyczajne uroczystości, jak i kryzysy ogląda się całymi rodzinami. Bo zarówno jedne, jak i drugie gromadzą przed telewizorami największą publiczność. Bo zarówno te, jak i tamte wywołują gwałtowne reakcje emocjonalne — i to nie tylko widzów, ale i tych, którzy je „na żywo” relacjonują: łzy i wzruszenie telewidzów, ale i dziennikarzy, a także prezenterów serwisów informacyjnych. Nieprzespane noce przed telewizorami i wielogodzinne, nieprzerwane relacje telewizyjnych ekip realizatorskich, poczucie uczestnictwa w czymś zupełnie wyjątkowym, a zarazem pewność, że rozgrywające się „na naszych oczach”, „tuż za plecami korespondenta” (wyposażonego w mikrofon z kostką, na której widnieje logo stacji telewizyjnej) wydarzenie jest w historii świata, dla naszej cywilizacji, dla naszej kultury cezurą, wobec której trzeba na nowo spojrzeć na to wszystko, co do tej pory wydawało się bezdyskusyjne, dobrze ułożone i niepodważalne.