Opis
Pandemia i inne plagi to dziennik Jana Polkowskiego, dzięki któremu zyskujemy sposobność, by zbliżyć się do poety, dla którego odosobnienie jest konsekwencją nie tylko pandemii koronawirusa, ale – przede wszystkim – życiowej strategii. W dzienniku autora Portiera wątki prywatne krzyżują się z politycznymi, a forma luźnych notatek splata się z kunsztownymi wierszami. Jan Polkowski po raz kolejny robi to, do czego czytelników niejako przyzwyczaił – w kontrze do świata pozornych wartości i ulotnych wzruszeń zaskakuje pieczołowitością przemyśleń i hardością humanistycznego ducha. Nigdy dotąd nie dotknęło mnie, tak dojmująco, przeczucie końca epoki, nawet więcej, końca kultury trwającej, mimo ciężkich zapaści, kilka tysięcy lat. Nigdy wcześniej nie obezwładniła mnie tak bezwzględnie nicość agresywnej ideologii, chaosu moralnego, deprawacji języka, barbarzyńskiego zaborczego antyczłowieczeństwa, moralnie podobnego do grozy transhumanizmu. Kontury nowego porządku widać wystarczająco wyraźnie, by stracić nadzieję, że moje dzieci, nie wspominając o wnukach, będą żyły w normalnym świecie. […] Od dłuższego czasu obserwuję działalność dystrybutorów filmów zagranicznych, która niszczy język polski i dobre obyczaje. Czyni to, fałszując podczas tłumaczenia dialogi filmów. Nie sądzę, by rzecz opierała się na braku kompetencji i pomyłkach. W opowieści, której bohaterem jest Berni Madoff, jeden z największych prywatnych oszustów w historii, pewien z oszukanych przez niego ludzi, dowiedziawszy się, że stracił majątek, wykrzykuje do telefonu: „Jezu Chryste!”. Wyprowadzony w pole jest starszym, eleganckim człowiekiem z wyższych sfer. I takim zdarza się szpetnie przekląć, ale tym razem to się nie dzieje. Zapewne tak został wychowany. Dystrybutor zatwierdził tłumaczenie brzmiące: „Ja pierdolę!”.