Opis
Paul Celan żył – czy raczej przeżył – poprzez poezję, którą tworzył. Niniejsza książka poszukuje więc sensu jego dzieła-życia. Wyłącznie biograficzne czy jedynie krytycznoliterackie studium zatraciłoby sens losu Paula Celana. Każdego dnia patrzył, jak jego epoka i osobista historia kładą się cieniem na wierszach, które „musiał[y] przejść (jak to powiedział w odniesieniu do języka niemieckiego) przez tysiące mroków śmiercionośnej mowy”1 (tłum. M.T).2
Celan urodził się – jak się to wkrótce miało okazać – w niewłaściwym czasie i miejscu. Przyjął swój los, ale nigdy się z nim nie pogodził. Pochodził z rodziny niemieckojęzycznych Żydów, żyjących na jednym z krańców cesarstwa austrowęgierskiego. Rodzina mieszkała w Czerniowcach, stolicy Bukowiny, która znalazła się w granicach Rumunii tuż przed przyjściem Celana na świat w 1920 roku. Po sowieckiej, a następnie niemieckiej okupacji w latach 1940–1941, po okresie pracy przymusowej, deportacji rodziców poety i powrocie Rosjan w 1944 roku, Celan przeniósł się do Bukaresztu, a następnie do Wiednia, by w 1948 roku osiąść w Paryżu. Tam studiował, uczył, tłumaczył, tam ożenił się, tam też zmagał się ze swym językiem macierzystym, tworząc poezję, która „przemyśliwała i wymyślała ten czas”, jak to określił, która „przemyśliwała go do końca”.3
Sens bycia Paulem Celanem zawiera się w 800 wierszach, które poeta napisał w latach 1939–1970. Jak dotąd ukazały się Gesamelte Werke – „Dzieła zebrane” w języku niemieckim; trzy spośród jego ośmiu tomów poezji doczekały się krytycznych wydań, zawierających datacje i szkice wierszy, nie opatrzonych jednak przypisami. Pojęcie doniosłości tego najważniejszego poety powojennej Europy – który przenicował swoją ojczystą mowę (oraz inne języki), splatającego tradycje literackie, teologię, filozofię, naukę, historię oraz wątki autobiograficzne – jest zadaniem trudnym i wymagającym.
Dzieło Celana domaga się „spotkania” – jak samo pisanie wierszy przez poetę, który „wychodzi całym swym istnieniem naprzeciw językowi”. Aby odbyć to spotkanie, jak sam powiada, „musieliby znaleźć się znów czytelnicy”.4 Po tym, co „stało się” zarówno z ludzkością, jak i językiem w okresie od 1933 do 1945 roku, znaczenie poezji bardziej niż kiedykolwiek wiąże się z „wychodzeniem na przeciw”. Nazywał to „uściskiem dłoni” lub – nieco bardziej ryzykownie – „wiadomością w butelce” (3:186, 177).
Liryka Celana potrzebuje „jakiegoś ty, do którego można się zwrócić”, którym może być sam poeta, jego matka, żona, synowie, ukochana osoba lub przyjaciel, zmarli Żydzi, ich Bóg, Osip Mandelsztam, Nelly Sachs, Rembrandt, Róża Luksemburg, Spinoza, święty Franciszek, królowa Ester, rabin Juda Löw z Pragi, król Lear, roślina lub kamień, jakieś słowo, to Słowo, hebrajska litera bet, Babel, a często coś nieokreślonego, uobecnione jedynie poprzez zaimek du. Pojawia się on około 1300 razy na przestrzeni 30 lat pisania wierszy. „Wsłuchaj się głęboko / Twoimi ustami” – tak kończy się jeden z późnych liryków Celana, a w jego ostatnim wierszu rozbrzmiewa refren du liest – „czytasz”.
Ze Wstępu