Opis
W praktyce, regularność salw dawało się utrzymać jedynie na początku starcia. Ogień na komendę szybko przeradzał się w dowolny. Prusacy oraz angielscy Hanowerczycy znacznie przewyższali nas pod względem walki bronią palną, choć ogień nasz nieraz okazywał się niemniej skuteczny. Pod Fontenoy, Raucoux czy Laufeld wyrządziliśmy nieprzyjacielowi szkody porównywalne z tymi, jakich sami doznaliśmy. Na naszych generałach oraz oddziałach pod Dettingen i Fontenoy wielkie wrażenie zrobiła jednak regularność angielskich salw, czyli inaczej mówiąc, dyscyplina oraz wyszkolenie lepsze od naszego. W ten sposób ogień wywarł na wojsko, oprócz oczywistego wpływu fizycznego, także i wpływ psychiczny, i to jest być może powód, dla którego skupiono wysiłki na zwiększeniu regularności i szybkości oddawanych salw, zamiast na ich precyzji.
To, co w pruskich zwycięstwach najmocniej uderzało wojskowych z wszystkich krajów, to szybkość ich ognia. Ta, jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie czas następowania po sobie kolejnych salw w osobnym plutonie, nie wydaje się zbytnio przewyższać osiąganej przez mniej wyćwiczone armie: kilka dokładnych pomiarów, przeprowadzonych w czasie pokoju, ustaliły ją na około 2,5 wystrzału na minutę. Guibert, z zegarkiem w ręku oszacował ją nieco wyżej, a według zaleceń z naszych rozporządzeń, piechota nasza nie powinna znacząco odbiegać od tej średniej. To, co bez wątpienia robiło wrażenie w pruskim sposobie prowadzenia ognia, to nieprzerwane i regularnie następujące po sobie salwy różnych plutonów czy dywizjonów. Co ciekawe zresztą, pomimo swej dyscypliny, Prusacy w momentach krytycznych potrafili strzelać bez komendy podobnie jak Francuzi.