Opis
Dowódca francuskiej rezerwy wypełniał swe obowiązki z inteligencją równą swej energii miał utrzymać oddział na wskazanej przez głównodowodzącego dyspozycji tak długo, jak to możliwe, nie zważając na wypadki oraz na nieuprawnione rozkazy. Jego zadanie nie było jeszcze zakończone. Oprócz kilku batalionów, które się rozpierzchły, francuska piechota, uformowana w osobne grupy, zachowała szyk. Jednostki zbliżyły się do siebie, lecz nie pomieszały się. Stare regimenty francuskie i zagraniczne nie złamały szyku. Dostały się jednak pod silny ostrzał artyleryjski i otrzymały silne straty. Kilka z nich nieco się zachwiało. Ogarnęło je wahanie i dosłownie przyjmowały argumenty La Valliere'a, który wciąż utrzymywał, że należy się wycofać. Sirot ponownie zaoponował. Twarzą naprzód!, zakrzyknął. Nikt was nie ściga, dzień jeszcze się nie skończył. Nie możemy porzucić naszego generała. Na wroga! Ja was poprowadzę! Oficerowie zaczęli prowadzić swych ludzi, zrywając czapki z głów: Do pana Sirota! Do pana Sirota! Ten wskazał na grupę kawalerzystów, wśród której bieliło się pióro diuka d'Enghien, w miejscu zajmowanym jeszcze przed chwilą przez szwadrony Issembourga.