Opis
„Rok 1926 był dobrym momentem na wizytę w Związku Radzieckim – rozkwit NEP-u, czas poluzowania gospodarczego i w związku z tym rozbudzenie życia obywatelskiego po czasie wojny domowej, głodu i terroru. Jak wszyscy myślący młodzi ludzie wówczas w Europie, Roth był bardzo zaciekawiony sowieckim eksperymentem. Teorie i doktryny polityczne bolszewików mniej go interesowały wszelako niż konkret ludzkiego życia. Znał dobrze wszystkie hasła, ale żeby ocenić wiarygodność rewolucji, chciał zobaczyć jej codzienność. (…) Roth jest mistrzem krótkiej formy literackiej (…) Pisze w swoich korespondencjach z Rosji o sprawach, o których zwykle mówi się, patrząc z dystansu na kształtowanie się nowego świata w krainie rządzonej przez bolszewików – na przykład o rewolucji obyczajowej i emancypacji kobiet, ale też o tym, co można zobaczyć, patrząc tylko z bliska, będąc na miejscu – na przykład o muchach w Astrachaniu (pasjonująca lektura!). A każdy temat opowiedziany jest bez zbędnego słowa, bo ograniczona długość tekstu narzuca dyscyplinę. Tłumaczenie Małgorzaty Łukasiewicz wspaniale oddaje wymuszoną przez gazetową objętość felietonu muskularność prozy Rotha”.
(Jan T. Gross, „Rosyjska lokomotywa nie gwiżdże, ale wyje…”)