Czy istnieje jeszcze Europa duchowa?... Czy są tylko kraje, granice, systemy finansowe, ustroje polityczne, a z całości pozostał tylko chorobliwy nacjonalizm?
W "Porwaniu Europy" Sandor Marai zawarł spostrzeżenia i refleksje z podróży, w którą wyruszył w 1946 roku z ojczystych Węgier do Szwajcarii, Włoch i Francji.
Przemierzając po raz pierwszy po tragedii drugiej wojny światowej ulice, place i zaułki Genewy, Rzymu, Neapolu, Paryża... i obserwując mieszkańców tych metropolii, utwierdził się w gorzkim przekonaniu o dokonanym i ciągle pogłębiającym się podziale Europy na wschodnią i zachodnią - podziale politycznym, ekonomicznym i kulturowym. Co więcej, zdaniem pisarza, Stary Kontynent utracił rolę przewodnika wskazującego światu wartości i kierunki rozwoju.
Wyjechać to dla mnie teraz już zawsze oznacza też tyle, co z biciem serca się z czymś żegnać, być może na zawsze. "Do widzenia" - mówię i w to wierzę.