Alicja Horn, mimo swoich młodych lat, jest znakomitą prawniczką, nawet chlubą prokuratury warszawskiego sądu okręgowego. Lada chwila czeka ją awans, wysokie stanowiska. Najtęższym jurystom imponuje logiką, przenikliwością i podbijającym talentem oratorskim. Nawraca i upokarza wszystkich wrogów feminizmu, wszystkich niedowiarków i kpiących z umysłowych zdolności kobiet. Oskarżenia jej mają cechy klasycznej wartości prokuratorskiej. I wszystko dobrze, wszystko genialnie i pod względem etycznym wzorowo, dopóki w grę nie wszedł "on" - człowiek działający na pograniczu prawa, w którym się zakochała. (Na podstawie recenzji z 1933 r.).