Opis
Siedzący w celi Otton odliczał dni dzielące go od niechybnej śmierci. Odrastającymi i twardymi jak blacha paznokciami codziennie wydrapywał na ścianie kolejne kreski. To samo robili inni przebywający w celi skazańcy. Średnio co trzy dni otwierały się ze zgrzytem drzwi jakiejś celi i ktoś był wywoływany do wyjścia. Po chwili rozlegał się znany już osadzonym odgłos strzału, który oznaczał, że skazaniec nie opuścił murów tego budynku. W każdym razie, nie na własnych nogach.
Pięć dni przed upływem dnia sześćdziesiątego, drzwi celi znowu zazgrzytały. Siedzący na pryczy Otton nerwowo poderwał głowę, a jego serce nabrało tempa, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Dużo nie brakowało, a doznałby zawału. Przeczuwał, że przyszli po niego. I nie mylił się.
– Otton Westphal! – ostro zabrzmiał głos więziennego strażnika.
Ottona sparaliżowało. Przez parę sekund ani drgnął, a w ustach natychmiast poczuł straszliwą suchość.
– Otton Westphal! – zniecierpliwionym głosem powtórzył strażnik. – Natychmiast do wyjścia!
Otton podniósł się powoli, jakby ciążyły mu wszystkie grzechy świata, przeżegnał się i skierował w stronę drzwi. Po drodze podał rękę siedzącym najbliżej współtowarzyszom. Któryś z nich poklepał go delikatnie po plecach i szepnął: Es dauert nicht lang. (To nie trwa długo)
Książka ukazuje pięćdziesięcioletni wycinek z życia rodu Westphalów, którego przodkowie sprowadzili się na tereny Kaszub około 1795 roku. Poznajemy nie tylko burzliwe, często przejmująco tragiczne, losy poszczególnych członków tego rodu, losy dyktowane skomplikowaną polityką i najtragiczniejszymi wojnami, pierwszą i drugą wojną światową, lecz także niełatwe, a tak głęboko ludzkie współżycie przedstawicieli dwóch zwaśnionych od wieków narodów, polskiego i niemieckiego. Z ukazanych tu, opartych na faktach, wspólnych przeżyć tych ludzi płynie optymistyczne przesłanie, że nawet najbardziej niesprzyjająca dobrym stosunkom pomiędzy narodami polityka i tak tragicznie dzielące ich kataklizmy historyczne nie są w stanie zniszczyć tego, co dobre w człowieku. Bo przecież „nie ma złych narodów, mogą być tylko źli ludzie”. EK