Opis
O autorze:
Paul Bloom jest profesorem psychologii na Yale University. Zdobył międzynarodowe uznanie jako specjalista od psychologii rozwoju dzieci, społecznego rozumowania i moralności.
W badaniach skupia się na tym, jak dzieci i dorośli rozumieją otaczający ich świat fizyczny
i społeczny. Za działalność naukową i edukacyjną otrzymał wiele nagród. Dotychczas ukazało się osiem jego książek, m.in. „To tylko dzieci. Narodziny dobra i zła” (pol. wyd. 2013) oraz „How Pleasure Works. The New Science of Why we Like What We Like” (2010). Jest też autorem wielu artykułów publikowanych w prestiżowych pismach, m.in. „Science”, „Nature”, „New York Times”, „The New Yorker”.
Z okładki:
Często uważamy, że podstawowym źródłem dobra w świecie jest empatia, rozumiana jako umiejętność odczuwania cierpienia innych. To nasze przekonanie wzmacniają przedstawiciele różnych gałęzi nauki: psychologowie, etycy, filozofowie. Jednym z najbardziej znanych orędowników empatii jest Barack Obama, były prezydent Stanów Zjednoczonych.
Paul Bloom uważa inaczej. Według niego tak rozumiana empatia przynosi więcej złego niż dobrego, bo odbiera trzeźwość oceny sytuacji, skłania do podejmowania działań niesprawiedliwych i okrutnych, koncentruje uwagę na szczegółach, a nie na całościowym obrazie.
Nie znaczy to jednak, że Bloom odrzuca każdy rodzaj empatii. W książce „Przeciw empatii”
w błyskotliwy, logiczny i doskonale uargumentowany sposób wyjaśnia, dlaczego wybiera empatię poznawczą zamiast emocjonalnej. Nawołuje, abyśmy przywrócili należne miejsce temu, co uczyniło ludzi tak wyjątkowymi istotami – rozumowaniu.
Fragmenty:
Rozumienie empatii, które mnie najbardziej interesuje, to akt odczuwania tego, co, jak sądzimy, odczuwają inni – doświadczania tego, czego oni doświadczają. W takim właśnie sensie używa tego terminu większość psychologów i filozofów. Jeśli ktoś chce w szerszym rozumieniu nazywać empatią naszą zdolność do troski o innych, do miłości i dobra, lub w węższym naszą zdolność do rozumienia innych, to nie mam nic przeciwko temu. Nie jestem przeciwko tak rozumianej empatii. Osoby, które rozumieją empatię w ten sposób, powinny przyjąć, że moje argumenty odnoszą się do pewnego procesu psychologicznego, który wielu ludzi – ale nie one – nazywa empatią. Mogą też całkowicie zapomnieć o terminologii
i potraktować tę książkę jako rozprawę o moralności i o psychologii moralnej, w której autor zastanawia się, co to znaczy być dobrym człowiekiem.
Chcę rozważyć tezę, że akt odczuwania tego, co, jak sądzimy, czują inni – niezależnie od używanej przez nas terminologii – nie jest tym samym co współczucie, bycie życzliwym, uprzejmym, a przede wszystkim bycie dobrym. Z moralnego punktu widzenia lepiej obywać się bez niego.
[…] Problemy, z którymi zmagamy się w życiu społecznym i osobistym, rzadko wynikają z braku empatii. Co więcej, często wynikają one z jej nadmiaru. Moja książka nie jest po prostu atakiem na empatię. Chodzi mi o coś więcej. Chcę przedstawić argumenty na rzecz świadomej, rozważnej refleksji w życiu codziennym, dowodząc, że powinniśmy starać się posługiwać raczej głową niż sercem. Czynimy to już w znacznym stopniu, ale powinniśmy pracować nad tym, by robić w tym kierunku jeszcze więcej.
[…] Napisałem jednak tę książkę, ponieważ uważam, że przeceniamy naszą emocjonalną naturę. Mamy wprawdzie przeczucia i intuicje, ale możemy je pomijać, potrafimy zastanawiać się nad problemami, także nad kwestiami moralnymi, i dochodzić do wniosków, które nas zaskakują. Myślę, że na tym właśnie polega prawdziwe działanie. To właśnie czyni nas specyficznie ludzkimi i daje nam możliwość bycia lepszymi dla siebie nawzajem, tworzenia świata, na którym jest mniej cierpienia, a więcej powodzenia i szczęścia.