Więcej o tym numerze
Zaprenumeruj "Znak"
Postęp medycyny - nieunikniony, konieczny i zbawienny - czyni nas beneficjentami coraz dłuższego życia. Większość chorób, które dla naszych wcale nie tak odległych przodków niechybnie zwiastowałyby szybką śmierć, dziś przechodzimy niemal niezauważalnie lub skutecznie się przed nimi chronimy. Tyle tylko, że medycyna nie przedłuża młodości - najczęściej zapewnia co najwyżej wydłużenie egzystencji w okresie, kiedy ta przynosi nam coraz więcej bólu i coraz mniej radości. Czy mamy moralne prawo, by z tego, często związanego z cierpieniem przywileju, świadomie rezygnować? Czy wolno nam samodzielnie przyspieszyć własną śmierć, rezygnując z dobrodziejstw sztuki lekarskiej? Gdzie przebiegają granice między samobójstwem, eutanazją, odmową uporczywej terapii a - na przykład - świadomym zaniedbywaniem własnego zdrowia? W jakiej sytuacji nasze prawo do wolnego decydowania o życiu (a zatem i o śmierci) stawia lekarza, którego misją jest walczyć o nasze zdrowie i życie?
Ostatnie głośne przypadki rezygnacji z terapii uporczywej oraz spory o tzw. testament życia skłoniły nas, by pytania o problem dobrowolnej śmierci postawić naszym Autorom: lekarzom, etykom, filozofom i teologom. Nie łudzimy się, że w rezultacie tej czy innej debaty uzyskamy odpowiedzi, które miałyby uniwersalną moc przekonywania. Ale być może nam samym i naszym Czytelnikom, argumenty różnych stron sporu ułatwią samodzielną refleksję nad tym, co nieuniknione.