Opis
W latach 50. miasta USA stały na skraju katastrofy – biała klasa średnia wynosiła się na przedmieścia, pozostawiając śródmieścia biedocie żyjącej w cieniu wspaniałych wieżowców. Metropolie dusiły się od samochodów, drobny handel i życie kulturalne obumierały, dramatycznie rosła przestępczość, a segregacja rasowa była na porządku dziennym. Jane Jacobs postanowiła zbadać przyczyny tych „miejskich plag” i zaproponować recepty na wyjście z kryzysu: przywrócenie życia ulicom, odrodzenie przedsiębiorczości i życia społecznego, zapewnienie bezpieczeństwa, tanich i dobrych mieszkań, właściwej równowagi między potrzebami kierowców i innych uczestników ruchu. Jej marzeniem było miasto, które dzięki wewnętrznej sile może samo się regenerować i stawiać czoła kryzysom.
Książka była pierwszą głośną salwą w wojnie z modernistyczną urbanistyką, z dominacją blokowisk i centrów handlowych, parkingów i tras szybkiego ruchu. To żarliwa polemika z ideami Le Corbusiera czy koncepcją miasta ogrodu, z wszechwładnymi urzędnikami i wielkimi deweloperami; to wołanie do architektów i urbanistów o zdrowy rozsądek i powrót na ziemię, bliżej realnych problemów. Oprócz błyskotliwych obserwacji z Nowego Jorku (słynna scena „ulicznego baletu na Hudson Street”), Bostonu, Filadelfii, Pittsburgha, San Francisco czy Los Angeles, autorka przedstawia konkretne rozwiązania sprzyjające naturalnemu i harmonijnemu rozwojowi miast i ich mieszkańców. To książka o „degeneracji i regeneracji miast”.
Jane Jacobs: „Ta książka to atak na obowiązujące metody planowania i przebudowywania miast. (…) To właśnie z miast urbanistyka powinna czerpać naukę i w odniesieniu do nich formułować i weryfikować swoje założenia. Jednak praktycy i nauczyciele tej dyscypliny (jeśli można ją tak nazwać) nie biorą pod uwagę wniosków płynących z realnych sukcesów i porażek, nie zastanawiają się, dlaczego zmiana na lepsze przychodzi czasem zupełnie nieoczekiwanie. Ich myślenie o wielkim mieście rządzi się natomiast zasadami wyprowadzonymi z obserwacji działania i wyglądu miasteczek, przedmieść, sanatoriów dla gruźlików, terenów wystawowych i miast marzeń – wszystkiego oprócz prawdziwych miast.”