Lato atakuje słońcem, lecz Zsuzsa Bnk rozmawia z matką o zimie. W opowieści o śmierci dziadka chce znaleźć wskazówkę, jak oswoić pustkę, która niebawem nadejdzie. Słuchając rodzinnej historii, która była nagłym, prywatnym końcem świata, próbuje pogodzić się z chorobą ojca. Lato nie jest dobrą porą na umieranie, ale śmierć jest humorzasta, trzeba się z nią liczyć.
Tymczasem pogodzony z nadchodzącą śmiercią ojciec po raz kolejny siada w swym rajskim ogrodzie pod akacją, po raz kolejny pływa w jeziorze, po raz kolejny daje najbliższym lekcje jó szs - dobrego pływania, wspaniałego pływania! Pochłonięty czystą miłością do wody, która jest istotą węgierskiego lata. Córka, patrząc z zachwytem na ojca, dostrzega w jó szs najprostszą lekcję dobrego życia. Wakacyjną sielankę przerywa konieczna i trudna podróż do frankfurckiej kliniki. Resztę upalnych wakacji córka spędza przy łóżku ojca, wspominając wszystkie dni, które spędzili razem, z rozpaczą myśląc o tym, co ma nadejść.
Śmierć przychodzi nawet latem to poruszająca, wybitna proza autobiograficzna. Czy uroczystość pogrzebu to ostatnie spotkanie, zakończenie historii? Przecież umarli nie odchodzą. Pojawiają się w pierwszych zdaniach rozmowy, siadają w ogrodach nad talerzami z ulubioną zupą. Domagają się, aby o nich rozmawiać.
"Jej melancholijno-łagodny, poetycki ton uderza w tym wyznaniu miłości do ojca wyjątkowo celnie." Nathalie Meng, "Nordwest-Zeitung"
"To temat jakby stworzony dla wewnętrznego stylu Bnk, dla jej cichej, opowiadanej szeptem prozy, układającej się jak fale. Tęskny, słodko-gorzki ton." Shirin Sojitrawalla, "Wiener Zeitung"
"Gdy Zsuzsa Bnk pisze o ostatnich wspólnych dniach, o godzeniu się, o tęsknocie, pisze biografię ojca i wspomnienie o dzieciństwie." Peter Pisa, "Kurier"
""Śmierć przychodzi nawet latem" to poetycka próba zbliżenia się do tego, co niepojęte, to bardzo osobiste rozprawienie się ze stratą kochanej osoby, tak absolutnie ludzkie." Gabi Eisenack, "Nrnberger Zeitung"
"Zamiast epatować patosem żałoby, ta książka porusza cichą melancholią: współodczuwamy, bo także o nas chodzi." Guido Kalberer, "Basler Zeitung"
"Bnk pokazuje, co potrafi wielka literatura: przyglądać się bezwzględnie, obłuskiwać z banału to, co poznane i zrozumiane, i zmieniać w coś na kształt pocieszenia." Kirstin Breitenfellner, "Falter"
"Każdy koniec życia ma w sobie egzystencjalną intensywność i jest materiałem na całe powieści. To w gruncie rzecz nam Bnk uzmysławia." Sabine Rohlf, "Berliner Zeitung"
"Jej język jest [...] oszczędny, przejrzysty, niezmącony stereotypami, tanimi pożegnalnymi banałami, tym wyraźniej więc wyciąga na światło dzienne bolesny niepokój i głęboki smutek." Bernd Melichar, "Kleine Zeitung"
"To z całą pewnością jedna z najsmutniejszych książek roku. Ale też jedna z najbardziej literackich i niosących pocieszenie." Gnter Keil, "Landshuter Zeitung"
"Zdania tworzone przez Bnks unoszą się lekko na doskonale skomponowanej melodii, wciągają z niezwykłą siłą." "Wiesbadener Kurier"
"Poetycka dokumentacja, dziennik i wspomnienie [...] być może nawet książka historyczna. Ta mieszkanka sprawia, że to [] wyjątkowe doświadczenie czytelnicze." Michael Schardt, "Klnische Rundschau"
"Już w powieści "Jasne dni" Zsuzsa Bnk pokazała, że jest pisarką, która potrafi sprawić, że w najlżejszych melodiach zdań słyszymy wielkie moll życia." "Westdeutsche Allgemeine"
"Doskonały językowo hołd złożony ojcu, wyznanie miłości do rodziny, odnajdywanie się w świecie dzięki pisaniu." Laura Freisberg, "Diwan. Das Bchermagazin"