Opis
Dawno już odczuwałem pokusę, może nawet potrzebę, utrwalania snów, na ogół jednak one ulatywały zaraz po przebudzeniu, albo nie miałem czasu na ich zapisywanie. Pociągała mnie tajemnica poetyki snów. W moich powieściach umieszczałem niekiedy marzenia senne postaci. Były to jednak sny literackie, wymyślone. Pierwszy sen własny - otwierający tę książkę - zanotowałem na długo przed śmiercią mego serdecznego przyjaciela, który mi się akurat wtedy przyśnił, Andrzeja Szmidta, zmarłego 18 grudnia w roku 2006.
Sny są na ogół niezrozumiałe. Ulotne. Czasem układają się w cykle. Niekiedy powracają. Cieszą, bawią lub dręczą. Nie wierzę w sny prorocze, zapowiadające szczęście czy nieszczęście. Uważam je po prostu za odbicie naszych myśli, pragnień, obaw. Naszych marzeń i przeżyć.
Fragment Od autora