Opis
Szalony sylwester 1957 i popaździernikowy karnawał wolności. Rock and roll w warszawskich klubach, żarty ze Stalina i bal gałganiarzy w Akademii Sztuk Pięknych. Jednak poza świadomością cieszącej się życiem młodzieży toczy się walka z ludźmi stalinowskiego reżimu. Ci wcale nie zamierzają się poddać!Brawurowy napad na sklep jubilerski w grudniu 1957 roku to tylko zapowiedź dużo poważniejszych akcji. W sylwestrową noc major Ryszard Wirski organizuje obserwację banków i urzędów pocztowych. Niestety, nie udaje się zapobiec kolejnemu sukcesowi bezwzględnych przestępców.Tymczasem w gmachu Narodowego Banku Polskiego ginie dyrektor odpowiedzialny za bezpieczeństwo informacji bankowej. Czy istnieje związek między tą śmiercią a napadami na sklepy i urzędy pocztowe? Co oznacza niespodziewany powrót na scenę Tani Rypnis, która niepokoi się o losy dawnego przeciwnika Wirskiego, pułkownika Mikołaja Kowadły? Kim jest tajemniczy prześladowca Kowadły?Zadanie rozpracowania organizacji przestępczej powierzone zostaje majorowi Wirskiemu, który nawet nie podejrzewa, że stoją za nią potężne siły z zagranicy Tajemnica pułkownika Kowadły ironizował Wirski. Niezły tytuł na powieść kryminalną. A to gatunek, w którym tak rozkochał się twój przyjaciel. Niezrażona wciąż Tania powiedziała z uśmiechem: Te powieści, które pochłaniał dziesiątkami, pożyczał ode mnie, od innych ludzi, a wiem też, że wiele wyniósł z mieszkania Szczapy, to też było jego tajemnicą... Było jego tajemnicą... Wirski niespodziewanie zmienił ton. Mówisz, Taniu, tak, jakby już nie żył! Co właściwie przydarzyło się pułkownikowi Kowadle? Powiedz już bez dalszych wstępów! To właśnie chciałabym wiedzieć, Ryszardzie. To powód, dla którego cię tu zwabiłam. Milczeli znów przez chwilę. Wirski żałował już, że tak szybko porzucił rolę zdradzonego kochanka na rzecz czujnego policjanta. Ta pierwsza, co prawda mniej elegancka, była chociaż bezpieczna. Przynajmniej do pewnych granic... Dopił koniak, sięgnął machinalnie do kieszeni po dyżurną paczkę belwederów, ale szybko przypomniał sobie, że dawno temu postanowił nie palić w obecności chorej na płuca Tani. Potem zasadę tę przeniósł na Mirkę. Tak więc Kowadło zniknął konkludował policjant Wirski. W rzeczy samej, nie słychać jakoś o nim, nie widać go też nigdzie. Myślałem jednak, że jak wielu innych przyczaił się na jakiejś cywilnej posadce, by doczekać lepszych czasów Za młody jest przecież, by iść na emeryturę. Dobrze, Taniu, powiedz o wszystkim, co się tyczy tej sprawy. Pomiń wszystko, co ma osobisty, intymny charakter. Ja zaś obiecuję, że zapomnę o moich w tej materii uczuciach.