Nakreślenie możliwie pełnej sylwetki Juliana Polan-Haraschina, zwanego „krwawym Julkiem”, jest z kilku powodów niezbędne. Po pierwsze, należy się to jego ofiarom i ich rodzinom. Po drugie, jego biografia w jaskrawy sposób ukazuje fałsz, zakłamanie, ohydę systemu politycznego, dzięki któremu mógł funkcjonować. Dziś, gdy o państwie Bieruta, Gomułki, Gierka, Kani, Rakowskiego mówi się często w sposób oględny, politycznie poprawny, relatywizujący związane z nim zło, gdy komunizm w Polsce w ciągu 25 lat niepodległości nie został rozliczony, a młode pokolenie otrzymuje w szkole i mediach obraz przeszłości niepełny lub wypaczony, opowieść o karierze Haraschina wydaje się bardzo na czasie. Po trzecie, ta wielowymiarowa postać: stalinowski sędzia, „producent” fałszywych dyplomów na Wydziale Prawa UJ, wreszcie wieloletni tajny współpracownik SB, to swoisty fenomen psychologiczny. Poznając nowe fakty z życia Haraschina, wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: dlaczego? Co było motorem jego działania? Miał warunki po temu, by przemyśleć swe życie i zmienić je na lepsze, jednak wolał pozostać w kręgu zła. Ostatnie donosy składał na dwa tygodnie przed śmiercią w 1984 r.
W grobach spoczęły dziesiątki ludzi Podziemia, skazanych przez Haraschina na śmierć. Pamięci jednego z nich – Marka Kublińskiego – dedykuję tę książkę.