W monografii Wiedza niezdyscyplinowana. Meandry międzyobszarowości próbowaliśmy określić charakter specyficznej, widmowej postaci wiedzy, właściwej współczesnym inter-, trans-, czy postdyscyplinarnym paradygmatom myślowym - wiedzy niepodległej rygorom poszczególnych dyscyplin i stanowiącej postać (jak powiedzieć można za Ryszardem Nyczem) "słabego profesjonalizmu". Próbowaliśmy prześledzić, w jaki sposób jej adepci, starający się myśleć wbrew istniejącym podziałom, są w stanie wykroczyć poza istniejące struktury, odsłonić ukryte, otworzyć się na nowe, w końcu zaś poddać krytycznej refleksji swą własną kondycję jako ekspertów, profesjonalistów, znawców. Próbowaliśmy wreszcie odpowiedzieć na pytanie, czy w dobie wszechobecnej parametryzacji jest w uniwersytecie miejsce dla wiedzy niezdyscyplinowanej - jej upartych aspiracji do niezależności i krytyczności, jej metodologicznej krnąbrności, jej podziwu godnej odkrywczości Jeśli zaś ta ostatnia, wraz z właściwymi jej marzeniami o możliwościach wolnej myśli, stanowi rodzaj utopii, to w imię jakiej nadziei powinniśmy pozostać jej wierni? [ze wstępu Piotra Bogaleckiego]